Tego detektywa nie możecie przegapić czyli „Ludwig”

Chciałabym wam napisać dziś o serialu, który niemal na pewno wam umknie. Tymczasem, to…

Mar 24, 2025 - 02:48
 0
Tego detektywa nie możecie przegapić czyli „Ludwig”

Chciałabym wam napisać dziś o serialu, który niemal na pewno wam umknie. Tymczasem, to jedna z najbardziej satysfakcjonujących produkcji serialowych jak w ostatnich tygodniach zawitała na nasze ekrany. Dowcipna, urocza, miejscami łapiąca za serce i do szpiku kości brytyjska. Chodzi o „Ludwiga”, brytyjski serial kryminalny, który możecie zobaczyć zarówno na kanałach BBC jak i na BBC Player w ramach platformy CANAL+ Online. Zapewniam was nie chcecie przegapić tego serialu.

 

John Taylor prowadzi uporządkowane życie. Mieszka sam, nigdy nie opuścił domu, w którym się wychował. Ma pracę, którą kocha, układanie krzyżówek i zagadek logicznych, które podpisuje swoim pseudonimem „Ludwig”. Proste, uporządkowane życie. Wszystko zmienia się, gdy dzwoni do niego bratowa. James Taylor, jego brat bliźniak zaginął. A właściwie nie tyle zaginął co zniknął. Pozostawił po sobie jedynie rezygnacje z pracy policyjnego detektywa i bardzo suchy list. List, tak pozbawiony emocji, że Lucy, jego żona jest absolutnie przekonana, że za jego nagłym odejściem musi stać coś więcej. Ma więc do Johna prostą prośbę, niech założy ubrania swojego brata, zdejmie okulary i pojedzie na posterunek policji by dowiedzieć się nad czym ostatnio pracował James. Było to coś tak ważnego, że tygodniami odciągało go od życia rodzinnego. John godzi się na tą dziwną szaradę i już prawie, prawie udaje mu się dojść do biurka swojego brata, kiedy… zostaje zaciągnięty do rozwiązania sprawy morderstwa. I tak John nie tylko musi udawać Jamesa, ale także, skorzystać ze swoich niesamowitych umiejętności logicznego rozumowania by rozwiązywać zagadki kryminalne.

 

Zdjęcie: BBC/Big Talk Studios/Colin Hutton)

Jeśli tu machniecie ręką i powiecie „ale to już było” to stracicie jeden z lepiej zagranych, uroczych, ale też emocjonalnie prawdziwych seriali kryminalnych jaki obecnie można obejrzeć w telewizji. Tak każdy odcinek to historia morderstwa i tak w każdym odcinku John będzie musiał rozwiązać zagadkę, starając się nie zwrócić na siebie za bardzo uwagi i nie ujawnić faktu, że nie ma pojęcia co robi. Ale to tylko część serialowej fabuły. Tym co wyróżnia „Ludwiga” na tle wielu podobnych produkcji, jest fakt, że to trochę dwa seriale w jednym. Klasyczna opowieść o ekscentrycznym detektywie, który myśli inaczej niż wszyscy, i całkiem poważny, dość mroczny kryminał o policjancie, zmuszonym do tego by opuścić swoją rodzinę. Serial doskonale balansuje pomiędzy tymi dwoma konwencjami, często łącząc sceny, które są bardzo zabawne, z takimi które spokojnie znalazłyby swoje miejsce w jakimś ponurym skandynawskim serialu, gdzie wszyscy mają depresję i zawsze pada. Lekkość jednych scen, sprawia, że dużo bardziej emocjonalnie angażujemy się w ciągnącą się przez cały sezon historię rodziny, w której znika kolejny kochany mężczyzna.

 

Tym co moim zdaniem „Ludwig” robi doskonale, to wyrywa nas z prostego schematu opowieści o zamkniętym w sobie dziwaku, który genialnie rozwiązuje tajemnice morderstw. Tak John nie przepada za towarzystwem ludzi i ma w sobie lęk osoby, która była prześladowana w szkole. A jednocześnie, mimo, że bywa nieco arogancki, daleko mu do tak kochanych przez wielu nieprzyjemnych typów, którzy udają, że nie mają emocji. John emocji ma bardzo dużo, przede wszystkim, głęboką miłość jaką darzy swoją bratową oraz pragnienie uchronienia swojego bratanka przed życiem bez ojca. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że pragnienie by ludzie, których kocha w końcu mogli wrócić do normalnego życia, jest tym co go motywuje. Z resztą sprawy kryminalne, które rozwiązuje też nie pozostają bez wpływu na to jak patrzy na świat. Serial nie przechodzi do porządku dziennego nad tym, że człowiek, który nigdy nie widział osoby zamordowanej nagle na co dzień spotyka się ze śmiercią i stratą. To są takie elementy, które sprawiają, że choć serial garściami korzysta ze znanych tropów to jest w nim mnóstwo świeżości.

 

Zdjęcie: BBC/Big Talk Studios/Colin Hutton)

Świeże jest także podejście do przestrzeni, w której rozgrywa się historia. Podczas gdy niemal wszystkie seriale (niemal!) ciągnie do dużych miast, „Ludwig” rozgrywa się w Oxfordzie, gdzie miejscami czas się zatrzymał. Ale jednocześnie, nie mówimy tu o żadnej wielkiej metropolii, co moim zdaniem sprawia, że serial z jednej strony – jest jeszcze bardziej angielski, z drugiej – ma czas skoncentrować się na tych swoich małych emocjonalnych momentach. Bardzo cenię brytyjską telewizję za to szukanie innych przestrzeni do opowieści niż tylko duże miasta, dzięki temu są to historie dużo bardziej różnorodne. Tu mam taką małą „wycieczkę” do polskich twórców serialowych. Nie bójcie się konkretnych miast, przestrzeni, budynków. Serio, to nic nie zabierze waszemu serialowi tylko doda. Tymczasem wciąż w Polsce kręci się seriale, które dzieją się „gdzieś”, w „mieście”, itp. bez żadnych konkretów (milion złotych dla kogoś kto powie w jakim mieście dzieje się „Rojst”). Wydawać by się mogło, że sukces Sandomierza powinien wszystkim uświadomić, że konkretna lokalizacja naprawdę nie jest czymś złym w serialowej narracji.

Nie byłoby „Ludwiga” gdyby nie bardzo dobra obsada. David Mitchell, jest jednym z tych aktorów komediowych, którzy w pełni opanowali granie zarówno postaci budzących rozbawienie, jak i pokazywanie nam głębokich skrywanych emocji bohatera. Mitchell nie tylko doskonale gra człowieka, który zostaje wyrwany ze swojej codzienności i poczucia bezpieczeństwa, ale także kogoś kto na szczęśliwe życie rodzinne zawsze spoglądał tylko z boku. Nie mamy wątpliwości, że John pragnie wszystkiego co miał jego brat, jednocześnie nie mając odwagi samemu po to sięgnąć. Przyglądanie się bohaterowi, który tak bardzo ponosi konsekwencje lęku przed życiem, jednocześnie – odnajdując się w bardzo skomplikowanych sytuacjach, jest angażujące. Fantastyczna jest też Anna Maxwell Martin jako Lucy, żona Jamesa. Lucy, to w ogóle chyba najciekawiej poprowadzona postać. Jest równie inteligentna co bracia, odważna i nieustępliwa. Nie jest to żadna dama w opałach, raczej partnerka w śledztwie. Co więcej jest w Lucy ten brak lęku i pewna bezczelność, której brakuje Johnowi. Niezwykle podoba mi się też jak szybko syn Lucy, nastoletni bratanek Johna staje się częścią śledztwa. To taka pełna świadomość, że jednak nie da się prowadzić takiej maskarady nad głową nastolatka.

 

Zdjęcie: BBC/Big Talk Studios/Colin Hutton)

 

Oczywiście serial, ma elementy, które rozpoznacie z bardzo wielu produkcji kryminalnych tego typu. Oczywiście będzie młody współpracownik, który będzie trochę śmieszny i jeszcze bardziej nie na miejscu niż nasz bohater. Oczywiście, ktoś będzie geniuszem komputerowym. Oczywiście w każdym odcinku znajdziecie scenę, gdzie po zebraniu wszystkich świadków trzeba im wyjaśnić (a właściwie nam) co się wydarzyło. I tak to jest trochę serial, w którym można się bawić w „czy to była wybitna legenda brytyjskiej sceny w roli trzecioplanowej). Jednocześnie jest to serial, który doskonale pokazuje te wszystkie zalety brytyjskiej telewizji spod znaku BBC. Ludzie wyglądają jak ludzie, a nie jakby na komendzie policji w Oxfordzie prowadzono casting do „Next Top Model”, w jednym odcinku pojawia się osoba Głucha i to w ogóle nie jest wątek tego odcinka. Ta osoba po prostu jest. To są takie rzeczy, które w brytyjskiej telewizji przypominają, że można jednak robić ją inaczej niż przyzwyczaili nas amerykanie.

 

Nie będę wam kłamać, czekałam na „Ludwiga” dość długo, od momentu, kiedy przeczytałam o nim w sieci. Rzadko produkcja ma aż tak dobre recenzje. Bardzo się bałam, że mi się nie spodoba, bo serio byłoby mi przykro. Nie wiem czy znacie to uczucie, kiedy zainwestujecie mnóstwo emocji w czekanie na jakiś serial a on się okazuje co najwyżej średni. Po pokazie pierwszego odcinka wiedziałam, że się nie zawiodę. Więcej-  musiałam obejrzeć cały sezon za jednym posiedzeniem (to tylko sześć odcinków) i teraz trochę cierpię, bo zdjęcia do sezonu drugiego jeszcze się nie zaczęły. I już miałam się skulić w sobie w tym cierpieniu, kiedy zdałam sobie sprawę, że oto powróciły czasy, kiedy nie mogę się doczekać kolejnego sezonu brytyjskiego serialu kryminalnego produkcji BBC. Tylko tym razem nie czekam aż diablo przystojny socjopata nazwie wszystkich idiotami i rozwiąże nieprawdopodobną zagadkę w środku tętniącego życiem Londynu. Nie, tym razem czekam aż pan w średnim wieku, w tweedowej marynarce, wyjaśni mi, że morderstwo dokonane w Oxfordzie ma logikę gazetowej zagadki. I wiecie co… dobrze mi z tą zmianą.