ZZA ŚWIATÓW. Świetny horror science fiction na motywach Lovecrafta

Ekranizacja, która w teorii nie miała prawa się udać, a jednak działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Prawie taka jak Resonator… Dwaj naukowcy: doktor Edward Pretorius i jego asystent Crawford Tillinghast prowadzą prace nad Resonatorem – napędzaną programem komputerowym maszyną, która ma pozwolić na swobodny dostęp do innych wymiarów rzeczywistości. Pewnej nocy Tillinghastowi udaje się zaprogramować […]

Mar 25, 2025 - 14:02
 0
ZZA ŚWIATÓW. Świetny horror science fiction na motywach Lovecrafta

Ekranizacja, która w teorii nie miała prawa się udać, a jednak działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Prawie taka jak Resonator…

Dwaj naukowcy: doktor Edward Pretorius i jego asystent Crawford Tillinghast prowadzą prace nad Resonatorem – napędzaną programem komputerowym maszyną, która ma pozwolić na swobodny dostęp do innych wymiarów rzeczywistości. Pewnej nocy Tillinghastowi udaje się zaprogramować sprzęt zgodnie z jego przeznaczeniem i w laboratorium pojawiają się dziwne, agresywne stworzenia przypominające węgorze. Tillinghast szybko wyłącza aparaturę i powiadamia Pretoriusa o swoich odkryciach. Żądny wiedzy i władzy naukowiec uruchamia Resonator wbrew ostrzeżeniom kolegi – i ginie, gdy coś pożera jego głowę. Tillinghast zostaje oskarżony o morderstwo Pretoriusa i trafia do kliniki psychiatrycznej z podejrzeniem schizofrenii. Młoda psychiatra Katherine McMichaels zleca tomografię komputerową pacjenta, która wykazuje, że szyszynka Tillinghasta uległa powiększeniu i nadal rośnie. Za zgodą szefa policji McMichaels zabiera badacza z powrotem do domu Pretoriusa, żeby przyjrzeć się Resonatorowi; towarzyszy im policyjny detektyw Bubba Brownlee. Na miejscu okazuje się, że maszyna nadal działa, a Pretorius jednak żyje.

Sukces filmu Reanimator (1985), który zarobił ponad dwa razy więcej, niż kosztował, skłonił Stuarta Gordona do adaptacji kolejnego opowiadania H.P. Lovecrafta. Początkowo miał to być Dagon, jednak ostatecznie wybór padł na napisany w 1920 roku i opublikowany czternaście lat później w magazynie „The Fantasy Fan” utwór From Beyond [1]. Gordon zebrał na planie filmowym Zza światów tę samą ekipę, z którą pracował przy Reanimatorze: producentów Briana Yuznę i Charlesa Banda, scenarzystę Dennisa Paoliego, kompozytora Richarda Banda, operatora Maca Ahlberga, montażystę Lee Percy’ego, artystów od efektów specjalnych Johna Carla Buechlera i Johna Naulina oraz obsadę złożoną z Jeffreya Combsa, Barbary Crampton i Carolyn Purdy-Gordon. Gordonowi marzył się cały cykl filmów na podstawie literatury Lovecrafta na modłę serii ekranizacji E.A. Poego autorstwa Rogera Cormana, lecz po Zza światów nakręcił jeszcze tylko trzy adaptacje prozy „Samotnika z Providence” (w tym jedną nieoficjalną): Potwora na zamku (1995) i Dagona (2001) oraz odcinek serialu Mistrzowie horroru pt. Dreams in the Witch-House (2005).

Być może porzucenie planów realizacji kolejnych ekranizacji Lovecrafta wynikało z kasowej porażki Zza światów: film kosztował cztery i pół miliona dolarów, a zarobił niewiele ponad milion dwieście w tej samej walucie. Twórcom udało się zmniejszyć koszty, bo zdjęcia powstały we włoskim studiu należącym niegdyś do Dino DeLaurentiisa – obowiązujące tam stawki były znacznie niższe niż w Stanach Zjednoczonych. Gordon [który równolegle do Zza światów kręcił w tym samym miejscu Lalki (1987)] twierdził, że w USA koszty wyniosłyby około piętnastu milionów dolarów. Yuzna wspominał, że mimo cięć budżet filmu wyczerpał się tuż przed zakończeniem zdjęć, a najwięcej pieniędzy pochłonęły efekty specjalne, nad którymi pracowały aż cztery niezależne zespoły, oraz zdalnie sterowana animatroniczna lalka spotworniałego Pretoriusa, którą skonstruował Mark Shostrom. Po montażu Gordon musiał stoczyć dodatkową walkę z MPAA, którego przedstawiciele żądali usunięcia kilku drastycznych scen. Reżyser wykroił tylko jedną taką sekwencję (przebijanie języka gwoździem), a przy pozostałych dokonał jedynie niewielkich cięć.

Zza światów teoretycznie nie powinno działać jako ekranizacja Lovecrafta, już pierwszy kwadrans wyczerpuje fabułę opowiadania, a pod wieloma względami film stanowi wręcz antytezę dokonań amerykańskiego pisarza: jest dosłowny, krwawy i głośny, podczas gdy utwory Lovecrafta bazowały na tajemnicy, niedopowiedzeniach i niepokoju. A jednak w swej kategorii jest to twór bardzo udany. Efekty specjalne są imponujące i w niczym nie ustępują sztuczkom z filmów Coś (1982) Johna Carpentera i Mucha (1986) Davida Cronenberga. Ale siła Zza światów polega też na tym, że twórcy nigdy nie traktują swojego dzieła zbyt serio, co rusz puszczając oczko do widzów – już to nazywając postacie po Pretoriusie z Narzeczonej Frankensteina (1935) Jamesa Whale’a i Robercie Blochu (autorze Psychozy), już to umieszczając akcję w domu na ulicy Dobroczynnej 666; komizm wnosi również postać Bubby. Dzięki temu całe to pożeranie mózgów, wysysanie gałek ocznych, hektolitry śluzu i erotyczna perwersja w duchu Wysłannika piekieł (1987) Clive’a Barkera nigdy nie pada ofiarą niedorzecznej powagi. Świetna rozrywka i zarazem grzeszna przyjemność.


[1] W polskich przekładach opowiadanie Lovecrafta funkcjonuje pod co najmniej trzema tytułami: Z tamtego świata (tłum. Jacek Mikoś), Z otchłani (Robert Lipski) i Z zaświatów (Katarzyna Maciejczyk).