MISSION: IMPOSSIBLE – THE FINAL RECKONING. Kolejny dzień w biurze [RECENZJA]
The Entity, niezbyt przyjaźnie nastawiona sztuczna inteligencja, nabiera na sile i przejmuje kontrolę nad nuklearnym uzbrojeniem kolejnych krajów. Światowe mocarstwa chcą oczywiście uprzedzić zagrożenie i zapobiec globalnej katastrofie. Knują więc po swojemu a na pierwszy plan wychodzą Amerykanie, dysponujący najszczelniejszym systemem ochrony i Rosjanie, poniekąd odpowiedzialni za to całe niefortunne nuklearne zamieszanie. Zaostrzający się konflikt […]
![MISSION: IMPOSSIBLE – THE FINAL RECKONING. Kolejny dzień w biurze [RECENZJA]](https://film.org.pl/wp-content/uploads/2025/05/final-reckoning-1-cannes-1.jpg)
The Entity, niezbyt przyjaźnie nastawiona sztuczna inteligencja, nabiera na sile i przejmuje kontrolę nad nuklearnym uzbrojeniem kolejnych krajów. Światowe mocarstwa chcą oczywiście uprzedzić zagrożenie i zapobiec globalnej katastrofie. Knują więc po swojemu a na pierwszy plan wychodzą Amerykanie, dysponujący najszczelniejszym systemem ochrony i Rosjanie, poniekąd odpowiedzialni za to całe niefortunne nuklearne zamieszanie. Zaostrzający się konflikt zwiastuje również wybuch trzeciej wojny światowej. Nawet przez różowe okulary sytuacja prezentuje się dość ponuro. Jasne jest, że nie ważne jak bardzo prężyłyby muskuły międzynarodowe służby, tajne i nietajne, to świat po raz kolejny może uratować tylko Ethan Hunt (Tom Cruise) ze swoim zespołem. Christopher McQuarrie naprawdę się stara zbudować stawkę i wrażenie misji ostatecznej. Tym razem to już wóz albo przewóz. OK, OK, wszyscy wiemy, że dla Hunta to będzie po prostu kolejny dzień w biurze. Jeśli do czegoś przyzwyczaiła nas serio Mission: Impossible to do ciągłego przekraczania granic i wymyślania coraz to bardziej niewykonalnych przeszkód do pokonania. Nie jest już plotką, że w kilku ostatnich filmach scenariusz nie jest fundamentem produkcji, ale w pierwszej kolejności przychodzą pomysły na rozbudowane kaskaderskie sekwencje. Dopiero później (może jeszcze później) tekst i intrygą muszą się nich dostosować. The Final Reckoning jest wzorowym przykładem tej twórczej metody. Dobrze i niedobrze.
Nie będzie jednak podlegać dyskusji, że trwający dobrych dwadzieścia minut fragment na zatopionym w morzu Beringa „Sevastopolu”, rosyjskiej łodzi podwodnej, jest niespotykanym technicznym osiągnięciem. W skrócie: Ethan Hunt musi zanurkować na głębokość 150 metrów i wydobyć kluczowy dla powodzenia misji dysk ze źródłowym kodem The Entity. Niby bułka z masłem. Poziom trudności wskakuje na znacznie wyższy, gdy okazuje się, że łódź wypchana jest po brzegi nuklearnymi i nienuklearnymi pociskami (do wyboru do koloru). Te swobodnie zderzają się ze sobą w toczącym się w morską przepaść „Sevastopolu”. Hunta ogranicza czas, zapas tlenu i przestrzeń, bo rzecz jasna naszemu herosowi odpadają kolejne rozwiązania na ucieczkę. Tip top realizacja i choreografia dopięta na ostatni guzik. Praca kamery, oświetlenie, kompozycja kadrów i precyzyjny montaż. Szalone okoliczności, ale nie sposób zgubić orientację. Głębiny jakich mało, ale w tej sekwencji twórcy sięgnęli wyżyn swojego fachu.
The Final Reckoning, zapowiadane jako ostatnia część serii, mniej i bardziej zręcznie stara się połączyć wszystkie poprzednie odsłony w jedną całość. Prolog filmu może wywołać niezamierzone poczucie niezręczności. Ethan Hunt odbiera bowiem wiadomość od amerykańskiej pani prezydent (od kogo, by innego), która w przejmującym monologu przypomina jego przeróżne osiągnięcia. Montażowa sklejka z całej serii to raczej wymuszone budowanie pomnika dla wielkiego bohatera kina akcji. Przy trzydziestoletnim dorobku na pewno zasłużone, ale sprawiające wrażenie usilnego podsumowania i zlepienia kilku historii, zawsze przecież powstających autonomicznie. W efekcie na emocjonalną stawkę nie pracuje bieżąca fabuła, ale pozafilmowa świadomość, że to „the last dance” z Ethanem Huntem.
Jeśli jednak nie, to przeskoczyć The Final Reckoning będzie prawdziwą misją niemożliwą. Sztuczna inteligencja o zamiarach Skynetu z Terminatora, międzynarodowy nuklearny konflikt, kilkadziesiąt godzin na uratowanie ludzkości, powtórzona po Fallout sekwencja z awionetkami czy podwodna eksploracja. W hipotetycznej następnej części, nieśmiertelny Ethan Hunt musiałby się już mierzyć z kosmitami. Choć może na odwrót. Historia kina uczy nas, że z niektórymi legendami nie warto zadzierać.