SZPIEDZY. Niebezpieczne związki [RECENZJA]
W 2013 roku Steven Soderbergh zaszokował świat kina. W wieku 50 lat autor Seksu, kłamstw i kaset wideo postanowił przejść na reżyserską emeryturę. Biorący udział w canneńskim konkursie głównym Wielki Liberace miał być jego, nomen omen, wielkim pożegnaniem. Pytany o przyczynę tej – dość radykalnej i niespodziewanej – decyzji, Amerykanin wskazywał na przepracowanie. I rzeczywiście: […]
![SZPIEDZY. Niebezpieczne związki [RECENZJA]](https://film.org.pl/wp-content/uploads/2025/05/szpiedzy1.jpg)
W 2013 roku Steven Soderbergh zaszokował świat kina. W wieku 50 lat autor Seksu, kłamstw i kaset wideo postanowił przejść na reżyserską emeryturę. Biorący udział w canneńskim konkursie głównym Wielki Liberace miał być jego, nomen omen, wielkim pożegnaniem. Pytany o przyczynę tej – dość radykalnej i niespodziewanej – decyzji, Amerykanin wskazywał na przepracowanie. I rzeczywiście: w przeciągu całej swojej kariery – niezwykle bogatej i różnorodnej – Soderbergh właściwie nie schodził z planów, pracując w iście bergmanowskim tempie 2, a czasem nawet 3 filmów rocznie. Wreszcie nadeszła pora na odpoczynek – zajęcie się malarstwem, okazjonalnie produkcją bądź reżyserią pojedynczych odcinków seriali. Wrodzony pracoholizm okazał się jednak zbyt silny. Od momentu przejścia na emeryturę Soderbergh nakręcił 10 filmów i ponad 30 odcinków seriali. Wchodzący właśnie na ekrany polskich kin Szpiedzy to najlepsza rzecz, jaką twórca Traffic oddał w nasze ręce po powrocie do reżyserii.
Zwiastun zapowiadał seans w stylu Sprzymierzonych: thriller szpiegowski z wyeksponowanym wątkiem melodramatycznym. Tak jak w niezbyt udanym filmie Roberta Zemeckisa główny bohater otrzymuje od swoich przełożonych zadanie znalezienia i zlikwidowania „kreta”. Jedną z głównych podejrzanych jest jego żona Kathryn (Cate Blanchett), pracująca dla tej samej agencji. Na tym podobieństwa między filmami jednak się kończą. Soderbergh i jego scenarzysta weteran David Koepp, celują wyżej, inspiracji szukając w chłodnej literaturze Johna le Carré’a i jej filmowych adaptacjach (zwłaszcza w pamiętnym Szpiegu Tomasa Alfredsona). Na fabularnej planszy pojawiają się kolejne pionki: Freddie (Tom Burke) i Clarissa (Marisa Abela), Zoe (Naomie Harris) i James (Regė-Jean Page). Dwie pary łączące, mniej lub bardziej udanie, życie zawodowe z życiem prywatnym. Tak się zgrabnie składa, że każdy z bohaterów może być zamieszany w feralny wyciek danych. Każdy miał okazję, każdy miał motyw. George (Michael Fassbender) zaprasza więc wszystkich na kolację, a następnie zagęszcza atmosferę za pomocą narkotyków ukrytych w pysznym sosie masala. Mężczyzna ciska metaforyczny kamień i obserwuje to, co dzieje się na tafli wody – thriller szpiegowski ewoluuje w rasowy kryminał.
Dokładnego przebiegu intrygi zdradzać nie zamierzam – należy zmierzyć się z nią samemu. Zresztą, choć angażująca i pełna inteligentnych zwrotów akcji, to nie intryga wydają się w Szpiegach najistotniejsza. Głównym tematem filmu, konsekwentnie powielanym w wątkach drugoplanowych, jest zaburzony work-life balance. Konkretniej: próba zbudowania trwałych relacji w środowisku, w którym każdy występek, każdą zdradę można zamieść pod dywan za pomocą wygodnego hasła Black Bag (oryginalny tytuł filmu odwołujący się do kryptonimu operacji wywiadowczych). Co robiłeś wczoraj wieczorem? Black Bag. Z kim spotkałeś się w zeszły piątek? Black Bag. Praca jako doskonała wymówka dla zaniedbań w sferze osobistej. Nie tak dawno temu mogliśmy oglądać Fassbendera w świetnym Zabójcy Davida Finchera – filmie o, w gruncie rzeczy, dość zbliżonej tematyce. Aktor wcielał się tam w płatnego mordercę, który miał problem z… pracoholizmem. Ciągły stan gotowości, permanentny stres, napięcie oraz wyjątkowo niebezpieczna nuda towarzysząca oczekiwaniu na „idealną okazję”: to wszystko sprawiło, że bohater – człowiek śmiertelnie poważny i profesjonalny do szpiku kości – popełnił błąd. Chybił. George ze Szpiegów też daje w pewnym momencie plamę, pozwala się przechytrzyć. Powód jest jednak zupełnie inny: miłość.
Posiłkując się nadzwyczaj precyzyjnym scenariuszem Koeppa, Soderbergh w pierwszej kolejności opowiada więc o niebezpiecznych związkach – romansach i małżeństwach w miejscu pracy. Bada płynne granice między życiem zawodowym i prywatnym, bardzo wyraźnie podkreśla konsekwencje takiego rozwiązania. Sam ma zresztą całkiem bogate doświadczenia na tym polu – Jules Asner, żona Soderbergha, pracowała przy kilku jego filmach jako scenarzystka, zawsze kryjąc się za pseudonimami w celu uniknięcia niewygodnych oskarżeń o nepotyzm. Być może Soderbergha i Asner również zapytano kiedyś o to, o co współpracownicy pytają uporczywie George’a i Kathryn: jak to robicie? Jakim cudem wasz związek funkcjonuje tak sprawnie, niemalże bezbłędnie? Kiedy relacje znajomych chwieją się w posadach, małżeństwo bohaterów wydaje się nie do ruszenia. Odpowiedź, jakiej udzielają George i Kathryn jest paradoksalna. Wszystko opiera się na cichym układzie; zaufaniu, u którego podstaw leży brak zaufania. Oboje inwigilują się nawzajem, akceptując jednocześnie to, że są inwigilowani – w ten sposób żadne z nich nie ma nic do ukrycia.
Seans Szpiegów wieńczy kulminacja rodem z klasycznych powieści Agathy Christie: wszyscy podejrzani zostają zebrani przy jednym stole. George – niczym Herkules Poirot – reasumuje przebieg intrygi, analizuje motywacje i działania poszczególnych bohaterów, wreszcie wskazuje winowajcę. Kryminał znajduje satysfakcjonujące rozwiązanie. Tak samo satysfakcjonująca jest konkluzja, do jakiej dochodzą Soderbergh i Koepp w części, nazwijmy to, ideowej filmu. W starciu miłości z pracą zwycięża miłość, lojalność wobec drugiej połówki: oto jedyne zdrowe podejście.