DĹugie cienie / ĹcieĹźki na dalekÄ
pĂłĹnoc
Pierwsze scena zaskoczyĹa mnie wirtuozeriÄ
obrazu, dalej byĹ bĹyskawiczny skok napiÄcia i ustanowienie stawki. Na etapie napisĂłw poczÄ
tkowych "ĹcieĹźki na dalekÄ
pĂłĹnoc" miaĹy mojÄ
caĹkowitÄ
uwagÄ. Akcja zostaje ustanowiona w Syrii, jest rok 1941, na dalekim froncie II Wojny Ĺwiatowej przebywajÄ
australijscy ĹźoĹnierze. WĹrĂłd nich Dorrigo (Jacob Elordi) â mĹody chirurg, ktĂłry zostawiĹ w domu piÄknÄ
Pierwsze scena zaskoczyĹa mnie wirtuozeriÄ
obrazu, dalej byĹ bĹyskawiczny skok napiÄcia i ustanowienie stawki. Na etapie napisĂłw poczÄ
tkowych "ĹcieĹźki na dalekÄ
pĂłĹnoc" miaĹy mojÄ
caĹkowitÄ
uwagÄ. Akcja zostaje ustanowiona w Syrii, jest rok 1941, na dalekim froncie II Wojny Ĺwiatowej przebywajÄ
australijscy ĹźoĹnierze. WĹrĂłd nich Dorrigo (Jacob Elordi) â mĹody chirurg, ktĂłry zostawiĹ w domu piÄknÄ
narzeczonÄ
(Olivia DeJonge) i miĹoĹÄ swojego Ĺźycia (Odessa Young) â na nieszczÄĹcie ĹźonÄ swojego wujka. NiedĹugo potem bohater wpada do niewoli i z innymi wiÄĹşniami zaczyna katorĹźniczÄ
pracÄ w japoĹskim obozie jenieckim. "ĹcieĹźki na dalekÄ
pĂłĹnoc" to rewizja Ĺźycia Dorriga w caĹej jego rozciÄ
gĹoĹci. Na fabuĹÄ nakĹada siÄ wiele perspektyw czasowych: koĹcĂłwka lat osiemdziesiÄ
tych, czyli okres uzyskania rozpoznania jako weteran wojenny i idÄ
ca za tym sĹawa; przedwojenny romans z Amy, ktĂłrej widmowa podobizna wraca do bohatera podczas wojny i wreszcie â niewytĹumaczalny koszmar samego obozu. Nie ma tu granicy miÄdzy teraĹşniejszoĹciÄ
a wspomnieniami, przeszĹoĹÄ wydaje siÄ wiecznie dziaĹajÄ
cÄ
siĹÄ
, ktĂłra w rĂłwnym stopniu konstytuuje codziennoĹÄ starego Dorriga, co skrupulatnie budowane z ĹźonÄ
Ĺźycie. "SzczÄĹliwy czĹowiek nie ma przeszĹoĹci, nieszczÄĹliwy â nie ma nic poza niÄ
." â pisaĹ Richard Flanagan w nagrodzonej Bookerem powieĹci, na podstawie ktĂłrej powstaĹ serial. I wĹaĹnie w tym jednym zdaniu zawiera siÄ esencja oryginaĹu â tragiczne zapÄtlenie we wĹasnej historii, teraĹşniejszoĹÄ pozbawiona wagi, a Ĺźycie ciÄĹźaru. Adaptacja tak subtelnej i artystycznej prozy stanowiĹa nie lada wyzwanie, ktĂłrego podjÄ
Ĺ siÄ Justin Kurzel. Na szczÄĹcie australijski reĹźyser nadawaĹ siÄ do zadania idealnie â w koĹcu wiÄkszoĹÄ jego filmĂłw skupia siÄ na historiach osamotnionych i skonfliktowanych mÄĹźczyzn, ktĂłrych dziaĹania trudno oceniÄ jednoznacznie. W "Nitram" to spoĹeczny wyrzutek, ktĂłry staje siÄ sprawcÄ
masowej strzelaniny, w "The Order: Ciche braterstwo" policjant nieumyĹlnie naraĹźajÄ
cy Ĺźycie swoich podwĹadnych. Bohatera "Makbeta" chyba nie trzeba nikomu przedstawiaÄ. Kurzel pokazuje absurd i okrucieĹstwo wojny przez pryzmat paru szczÄĹliwych tygodni, jakie Dorrigo spÄdziĹ z Amy. PamiÄÄ jest dziwaczna â idealizuje, odziera z kontekstu, zapÄtla, unieĹmiertelnia. Wspomnienie miĹoĹci jednoczeĹnie zabija i utrzymuje na powierzchni. Poza niÄ
wszystko jest pozbawione sensu: ĹmierÄ w bĹocie i niedoĹźywieniu, piÄkno tropikalnej przyrody, kucie litej skaĹy centymetr po centymetrze. NiezgodnoĹÄ porzÄ
dkĂłw pokazuje zwĹaszcza scena dumnej ceremonii otwarcia Kolei BirmaĹskiej, gdzie obok eleganckich oficjeli chory na malariÄ osuwa siÄ na ziemiÄ. Jak zauwaĹźa sam Dorrigo, horror moĹźna opisaÄ w ksiÄ
Ĺźce, ale jako czÄĹÄ doĹwiadczanej rzeczywistoĹci nie ma ani formy, ani gĹÄbszego znaczenia. Dawno nie widziaĹam serialu, ktĂłry byĹby nakrÄcony z takÄ
wraĹźliwoĹciÄ
na obraz i nastrĂłj. JuĹź samo otwarcie robi olbrzymie wraĹźenie â twĂłrcy zderzajÄ
ujÄcia nocnego poĹźaru z zimnym, niebieskim Ĺwitem. ZresztÄ
wiÄkszoĹÄ scen odgrywa siÄ w pĂłĹmroku: w cieniu dĹźungli i namiotu, na moment przed wschodem czy w Ĺwietle skÄ
pej ĹźarĂłwki. W efekcie nadaje to kameralny i wyciszony ton caĹej opowieĹci, pozwala skupiÄ siÄ na emocjach i wraĹźeniach. Kamera Germaina McMickinga skupia siÄ na tym, co wielu twĂłrcĂłw przegapia: kroplach wody skapujÄ
cych z mokrych wĹosĂłw, kumpelskich gestach czuĹoĹci czy wzdÄtej wiatrem zasĹonie. Obraz akcentuje liminalnoĹÄ przestrzeni, w jakich funkcjonujÄ
bohaterowie â wszystko odbywa siÄ tu miÄdzy dniem a nocÄ
, przeszĹoĹciÄ
a teraĹşniejszoĹciÄ
, Ĺźyciem i ĹmierciÄ
. Mimo ciÄĹźkiego kalibru tematu, Kurzel wygrywa tÄ opowieĹÄ, omijajÄ
c faĹszywe nuty. Wspomnienia wojny nie ocierajÄ
siÄ o klisze â retrospekcje nie odcinajÄ
siÄ od reszty scen kiczowatym kolorem, a przedstawienia ĹźoĹnierzy nie dÄ
ĹźÄ
do martyrologii. Pomaga teĹź formalna powĹciÄ
gliwoĹÄ: wariacja jednego smyczkowego motywu, wstrzemiÄĹşliwe dialogi i narracyjne elipsy. Flanagan opisaĹ niejednoznacznoĹÄ pamiÄci wycyzelowanym jÄzykiem, Kurzel odmalowuje jej meandry sugestywnymi obrazami â ich ciÄ
gĹÄ
akumulacjÄ
i przenikaniem, zaciemnianiem oraz rzucaniem ĹwiatĹa na pojedyncze wydarzenia. I jest to rĂłwnie piÄkna opowieĹÄ.