Matka Eva od wiÄĹşniĂłw / Ukryty motyw
Eva (Sidse Babett Knudsen o hipnotyzujÄ
cym spojrzeniu) pracuje w zakĹadzie karnym. KaĹźdy jej dzieĹ wyglÄ
da mniej wiÄcej tak samo â wchodzi do zamkniÄtych czterech Ĺcian, przypatruje siÄ ludziom, ktĂłrzy zmarnowali sobie (lub ktoĹ zrobiĹ to za nich) najbliĹźsze lata swojego Ĺźycia, a w sytuacjach niesubordynacji zerka spod oka na to, jak cierpiÄ
. Obserwowanie przemocy staje siÄ jednym z gĹĂłwnych
Eva (Sidse Babett Knudsen o hipnotyzujÄ
cym spojrzeniu) pracuje w zakĹadzie karnym. KaĹźdy jej dzieĹ wyglÄ
da mniej wiÄcej tak samo â wchodzi do zamkniÄtych czterech Ĺcian, przypatruje siÄ ludziom, ktĂłrzy zmarnowali sobie (lub ktoĹ zrobiĹ to za nich) najbliĹźsze lata swojego Ĺźycia, a w sytuacjach niesubordynacji zerka spod oka na to, jak cierpiÄ
. Obserwowanie przemocy staje siÄ jednym z gĹĂłwnych punktĂłw jej nowego grafiku. Tak samo bÄdzie w kontekĹcie nadzoru wiÄĹşniĂłw. Eva niegdyĹ opiekowaĹa siÄ swoim ukochanym synem, a teraz przyszĹo jej zajmowaÄ siÄ jej nowymi dzieÄmi â zagubionymi jak we mgle skazanymi. WiÄzienie staje siÄ lustrem, w ktĂłrym przyglÄ
da siÄ Eva; w tych wszystkich chĹopakach szuka twarzy swojego syna. MoĹźe ktĂłryĹ z nich bÄdzie jej go przypominaĹ? Kluczy, podpatruje, ale nie moĹźe jej znaleĹşÄ. Skazani sÄ
niczym jej dzieci, ktĂłrymi trzeba siÄ czym prÄdzej zajÄ
Ä: przygotowaÄ do wyjĹcia na plac, nakarmiÄ, napoiÄ, daÄ potrzebne leki, czy teĹź pomĂłc w chwilach sĹaboĹci. Gdyby Mariusz SzczygieĹ pisaĹ o niej reportaĹź, nazwaĹby jÄ
"MatkÄ
EvÄ
od wiÄĹşniĂłw". Jest w niej bowiem coĹ ĹwiÄtego, bo nawet jeĹli targajÄ
niÄ
skrajne emocje, to Eva odnajduje w tym jakiĹ spokĂłj. Do czasu.  ReĹźyser popularnych "Winnych" (2018) Gustav MĂśller po raz kolejny postanowiĹ umiejscowiÄ akcjÄ swojego filmu w zamkniÄciu. To nie tyle kino kameralne, co hermetyczne, skupiajÄ
ce siÄ na dusznej przestrzeni i izolacji czĹowieka w czterech Ĺcianach betonowego obiektu. WczeĹniej mieliĹmy do czynienia z biurem policyjnym, a teraz od Ĺrodka poznajemy warunki Ĺźycia w nowoczesnym, kopenhaskim wiÄzieniu. Wspominam o literaturze faktu, bo "Ukryty motyw" przypomina czytanie reportaĹźu wydanego w "Dowodach na istnienie". Niby reĹźyser odwraca perspektywÄ â w koĹcu mamy do czynienia z kinem wiÄziennym widzianym oczami nie tylko straĹźniczki, ale i kobiety. A do tego przybliĹźa nam jednostkowe cierpienie w wiÄzieniu osoby peĹniÄ
cej funkcjÄ "oprawcy" (straĹźniczka), a nie "ofiary" (wiÄĹşnia). Z drugiej strony w tle otrzymujemy kolektywny bĂłl dorosĹych mÄĹźczyzn, ktĂłrzy â zamkniÄci w celach i odrzuceni przez spoĹeczeĹstwo â tracÄ
kontrolÄ nad wĹasnym ciaĹem i umysĹem. ŝaden z nich nie chce tu przebywaÄ, kaĹźdy tÄskni za wolnoĹciÄ
, choÄ czÄĹÄ z nich sama sobie ten los zgotowaĹa. WiÄkszoĹÄ straciĹa juĹź nadziejÄ; po ich zmÄczonych twarzach i pustym wzroku widaÄ, Ĺźe sÄ
martwi od Ĺrodka. Evie pozostaje obserwowaÄ Ĺźywe trupy. A te sÄ
zazwyczaj ciÄĹźsze i trudniejsze do opieki niĹź zĹamane serca ich wĹasnych matek. Kiedy Eva po raz pierwszy spotyka Mikkela (Sebastian Bull), pĂłĹ-chĹopca, pĂłĹ-byczka Fernando, wydaje nam siÄ, jakby jej ciaĹo drgaĹo. We wnÄtrzu bohaterki przesuwajÄ
siÄ trybiki â zachodzi tam jakaĹ reakcja chemiczna, wnÄtrznoĹci buzujÄ
, choÄ Eva udaje przed caĹym Ĺwiatem, Ĺźe potrafi nad sobÄ
panowaÄ. CoĹ ich ĹÄ
czy (albo ĹÄ
czyĹo), ale nie bardzo wiemy, o co tutaj chodzi. Wyraz twarzy Evy ukazuje nam silne, tĹumione od Ĺrodka emocje, aczkolwiek nie potrafimy ich dokĹadnie nazwaÄ. Do koĹca nie jesteĹmy w stanie powiedzieÄ, jakie zĹe myĹli napastujÄ
EvÄ w tych trudnych chwilach. Wiemy jednak, Ĺźe za Eva za wszelkÄ
cenÄ bÄdzie chciaĹa siÄ z Mikkelem skonfrontowaÄ. Sebastian Bull â filmowy Mikkel â niesie na swoich barkach lwiÄ
czÄĹÄ filmu. To zawodowy aktor, a gra niczym naturszczyk; tak jakby ostatnich piÄÄ lat (a moĹźe i dĹuĹźej?) faktycznie spÄdziĹ w jakimĹ zakĹadzie karnym o zaostrzonym rygorze. Ma w sobie coĹ z inteligencika, typa kombinujÄ
cego, choÄ w sytuacjach podbramkowych odzywajÄ
siÄ w nim pierwotne instynkty. Kiedy wykonuje ruch rÄkÄ
, to nie wiesz, czy chce kogoĹ przytuliÄ, czy moĹźe jednak zabiÄ. WĹadza, jakÄ
daje Evie praca straĹźniczki wiÄziennej, podlewa kieĹkujÄ
cÄ
w niej nienawiĹÄ. To gniew nie tylko wobec systemu sprawiedliwoĹci, ale i jednostki (Mikkel? A moĹźe ktoĹ inny?), ktĂłra zmieniĹa jej Ĺźycie o 180 stopni. ParafrazujÄ
c Hannah Arendt, zĹo wypeĹnia i pustoszy caĹy Ĺwiat Evy, bo rozprzestrzenia siÄ jak grzyb porastajÄ
cy powierzchniÄ. Nasza (anty)bohaterka zaczyna zatracaÄ siÄ w momencie, w ktĂłrym wszelkie skrajne emocje biorÄ
gĂłrÄ. Eva poniekÄ
d â powolutku, ale wciÄ
Ĺź â staje siÄ tÄ
wersjÄ
czĹowieka, ktĂłrÄ
jeszcze na poczÄ
tku filmu tak bardzo gardziĹa. I tylko od niej zaleĹźeÄ bÄdzie, czy uda jej siÄ przeciwstawiÄ narastajÄ
cym zmianom w jej organizmie. "Ukryty motyw" prÄdko zdradza nam fabularnÄ
stawkÄ, tym samym zastawiajÄ
c na widzĂłw caĹkiem sprytnÄ
puĹapkÄ. Chodzi o to, Ĺźe MĂśller zostawia nas wszystkich z prostym wyborem â albo skonfrontujemy siÄ z tym punktem zwrotnym i zmianÄ
perspektywy, albo uznamy ten plot twist za tanie szokowanie i teatr oczywistoĹci. W pewnym momencie sami siebie zaczynamy bombardowaÄ pytaniami â zastanawiamy siÄ, czy oglÄ
damy dzieĹo narracyjnie zachowawcze, czoĹobitne i bazujÄ
ce na reĹźyserskiej naiwnoĹci, czy moĹźe wywrotowe w swojej bezpardonowej prostocie. DrugÄ
poĹowÄ "Ukrytego motywu" oglÄ
damy w zaciekawieniu, moĹźe trochÄ z przekory i zawieszajÄ
c niewiarÄ, ale wciÄ
Ĺź â ciekawoĹÄ to pierwszy stopieĹ do piekĹa. Dlatego uwaĹźam, Ĺźe pomimo licznych nieĹcisĹoĹci i Ĺopatologicznych rozwiÄ
zaĹ, czÄĹÄ chwytĂłw wciÄ
Ĺź dziaĹa, a aktorstwo w dramacie MĂśllera jest najwyĹźszej prĂłby. I to wĹaĹnie dla tych elementĂłw warto zostaÄ w kinie pomimo paru westchniÄÄ nie tyle z zaĹźenowania, co zawodu, Ĺźe reĹźyser (a takĹźe i wspĂłĹautor scenariusza) szafuje takimi oczywistoĹciami. Bo przecieĹź zamiast czegoĹ (po prostu) porzÄ
dnego, mogliĹmy otrzymaÄ tour de force z kontroli narracji i wiÄziennego niepokoju. To drugie jest, a to pierwsze znajdziemy jedynie w znikomych iloĹciach. Â