Ty masz mnie za głupią dzikuskę / Yintah

"Przybywamy w pokoju, przynieśliśmy podarki. W zamian chcemy dostępu do waszej ziemi" – to nie kwestia dialogowa z rozgrywającego się w XVII wieku westernu, lecz całkiem poważna propozycja, jaką dla plemienia Wet'suwet'en ma przedstawiciel pewnej firmy z branży paliwowej. Gdy Freda Huson, rzeczniczka znana wśród swojego ludu jako Howilhkat, odrzuca zgrzewkę wody i dwa (małe) opakowania tytoniu,

May 12, 2025 - 12:46
 0
Ty masz mnie za głupią dzikuskę  / Yintah
"Przybywamy w pokoju, przynieśliśmy podarki. W zamian chcemy dostępu do waszej ziemi" – to nie kwestia dialogowa z rozgrywającego się w XVII wieku westernu, lecz całkiem powaĹźna propozycja, jaką dla plemienia Wet'suwet'en ma przedstawiciel pewnej firmy z branĹźy paliwowej. Gdy Freda Huson, rzeczniczka znana wśrĂłd swojego ludu jako Howilhkat, odrzuca zgrzewkę wody i dwa (małe) opakowania tytoniu, mężczyzna płynnie przechodzi na korpogadkę: opowiada o korzyściach, jakie ich inwestycja przyniesie społeczności, i ubolewa, Ĺźe jej członkowie nie zamierzają brać udziału w rozwijanym przez koncern "projekcie".  Choć podobne wymiany zdań szybko stają się dla bohaterki chlebem powszednim, ta konkretna scena moĹźe funkcjonować jako blueprint relacji między osobami wywodzącymi się z rdzennych ludĂłw a białymi Kanadyjczykami – inĹźynierami i robotnikami, policjantami czy politykami. Jak na dłoni pokazuje ona, Ĺźe kolonialna ideologia, w ktĂłrej autochtonĂłw nie uznaje się za partnerĂłw do rozmowy, ma się dobrze, a chęć Ĺźycia z nimi w zgodzie i zadośćuczynienia za krzywdy w rodzaju przymusowej asymilacji odchodzi w niepamięć, gdy na stole pojawiają się wielomiliardowe inwestycje. Uzbrojeni w kamery Brenda Michell, Jennifer Wickham i Michael Toledano demaskują dwulicowość rządu ochoczo nawiązującego sojusz z korporacjami, by zagarnąć bogactwa płynące z tytułowej "Yintah"– jak Wet'suwet'en określają ziemię.  Pod tym względem projekt reĹźyserskiego tria, w skład ktĂłrego wchodzą członkinie plemienia, przypomina ubiegłorocznego zwycięzcę Millenium Docs Against Gravity – "Nie chcemy innej ziemi". Mimo Ĺźe wydarzenia przedstawione w "Yintah" rozgrywają się w innej szerokości geograficznej i w innym kontekście kulturowym, film pokazuje tę samą twarz kolonializmu: jeśli nawet mniej brutalną (okej, ostatecznie nikt tu do nikogo nie strzela, a spĂłr w duĹźej mierze odbywa się poprzez wymianę urzędowych pism), to nie mniej cyniczną i bezwzględną w dążeniu do wykrojenia dla siebie jak największego kawałka tortu. Co więcej, podobnie jak nagrodzone Oscarem dzieło Basela Adry i Yuvala Abrahama, dokumentująca kilkanaście lat zmagań produkcja została pomyślana jako narzędzie w walce o swoje prawa i wezwanie do działania. TwĂłrcy – a właściwie twĂłrczynie, bo zarĂłwno wśrĂłd bohaterĂłw, jak i filmowcĂłw przewaĹźają kobiety – zrealizowane przez siebie materiały uzupełniają kontekstami historycznymi. Dowiadujemy się więc o trwających dekady przesiedleniach: umieszczaniu rdzennych dzieci w oddalonych dziesiątki kilometrĂłw od domĂłw szkołach z internatem oraz białych rodzinach zastępczych, a takĹźe roli, jaką w procesie tym odgrywała Kanadyjska KrĂłlewska Policja Konna (RCMP) – dziś wycierająca sobie gębę hasłami o bezstronności. Tym samym portret społeczności Wet'suwet'en i sąsiadujących z nią klanĂłw to opowieść o przekazywanej z pokolenia na pokolenie traumie, ktĂłra znajduje odzwierciedlenie w zatrwaĹźających statystykach samobĂłjstw i uzaleĹźnień. Jak mĂłwi Molly Wickham, czyli Sleydo’ – ramię w ramię z Fredą występująca w obronie swojej ojczyzny – kaĹźdy zna tu kogoś, kto pewnego dnia zdecydował się zakończyć swoje Ĺźycie.  Autorzy przeciwstawiają kobiecą perspektywę Fredy i Molly męskocentrycznemu punktowi widzenia przedstawicieli korporacji, słuĹźb porządkowych czy administracji: od rozganiających protesty policjantĂłw po premiera Justina Trudeau. Zestawienie jego wypowiedzi, gdy podczas jednego z wiecĂłw chwali "dojrzałość" plemion, ktĂłre zdecydowały się ustąpić, z ujęciami słuĹźb ruszających z piłami na barykady, to oskarĹźenie wymierzone w kanadyjski rząd. I choć z kaĹźdym dniem buldoĹźery coraz mocniej wgryzają się w Yintah, charyzmatyczne przywĂłdczynie nie zamierzają złoĹźyć broni. Pieśń wojowniczek nie milknie.Â