"Na zawsze" to urocza pierwsza miłość, ale i znacznie więcej – recenzja młodzieżowego serialu Netfliksa

„Na zawsze” to serial inspirowany książką sprzed pół wieku, którą... The post "Na zawsze" to urocza pierwsza miłość, ale i znacznie więcej – recenzja młodzieżowego serialu Netfliksa appeared first on Serialowa.

May 11, 2025 - 12:11
 0
"Na zawsze" to urocza pierwsza miłość, ale i znacznie więcej – recenzja młodzieżowego serialu Netfliksa

„Na zawsze” to serial inspirowany książką sprzed pół wieku, którą konserwatyści gorliwie usuwają z półek. Netfliksowa młodzieżówka ma jednak na siebie nowy, ciekawy pomysł.

Netfliksowe „Na zawsze” („Forever”) w Polsce nie wywoła raczej żywiołowych reakcji, na plus ani na minus, związanych w książkowym pierwowzorem, warto jednak, myśląc o tym młodzieżowym serialu, mieć z tyłu głowy fakt, że Mara Brock Akil („Przyjaciółki”) porwała się na adaptację pozycji dla wielu pokoleń Amerykanów kultowej. Wydane w 1975 „Forever…” trafiało na listy książek zakazanych, bo śmiało bezpruderyjnie opowiadać o nastoletnim seksie – a chociaż wydawałoby się, że pół wieku później jesteśmy w innym miejscu, bo kogo „Na zawsze” miałoby szokować po „Sex Education” czy „Euforii” (a sięgam tylko po seriale, nie po treści w mediach społecznościowych), to powieść Blume usunięto ze szkolnych półek w Utah zaledwie w zeszłym roku…

Na zawsze – o czym jest młodzieżowy serial Netfliksa?

Chociaż to ciekawy kontekst, sporo mówiący o „strażnikach moralności” i o tym, jak napędzają zainteresowanie zakazanymi tytułami (podobno wielu Amerykanów ma wspomnienie z ukradkowego podczytywania „Forever…” i wynoszenia z lektury wiedzy o seksie), serial Brock Akil nie celuje w próby skandalizowania opinii publicznej w (znów) konserwatywnych Stanach Zjednoczonych tematem seksu licealistów. Tak, mamy tu pierwsze erotyczne eksperymenty, kilka scen odkłamujących mity „pierwszego razu”, szczere rozmowy o intymności. Ale nie na tym bazuje większość tej produkcji.

Na zawsze recenzja opinie czy warto oglądać serial netflix
„Na zawsze” (Fot. Netflix)

Nowe „Na zawsze” z oryginału bierze niewiele, przedstawia się jako serial zaledwie zainspirowany powieścią Blume. Zamiast lat 70. mamy okres od sylwestrowej nocy 2017/2018 do zakończenia szkoły średniej latem 2019. Zamiast New Jersey – Los Angeles. Ale, co najistotniejsze, tym razem miłość dopada parę czarnych nastolatków, co bardziej niż sam młodzieńczy romans decyduje o klimacie i wartości serialu. Keisha (Lovie Simone, „Greenleaf”) i Justin (Michael Cooper Jr., „On the Come Up”) dorastają bowiem w bardzo konkretnym miejscu i czasie, z jego mocno już cyfrowym charakterem, ale też w rodzinach o konkretnych zwyczajach, lękach i ambicjach.

Przez osiem odcinków produkcji Netfliksa nie tylko widzimy więc, jak kolega i koleżanka z przedszkola i podstawówki po latach spotykają się na imprezie, zakochują natychmiast, a potem przez pół sezonu próbują zejść w obliczu nieporozumień i niesprzyjających zbiegów okoliczności (co akurat stanowi najmniej przekonujący aspekt serialu), by odkryć, że pierwsza miłość wbrew początkowym obietnicom wcale nie musi być „na zawsze”, a i tak ma wielką wartość. Ale widzimy też wiele innych aspektów życia Keishy i Justina, co sprawia, że „Na zawsze” okazuje się na szczęście czymś więcej niż nastoletnim melodramatem.

Na zawsze pamięta, że miłość nie rodzi się w próżni

I nie chodzi o to, że źle mi się oglądało sam romans. Przeciwnie, chociaż chwilami irytowałam się na popełniane przez bohaterów błędy, to były one absolutnie realistyczne w kontekście wieku, braku doświadczenia, życia w czasach, gdy można kogoś zablokować na telefonie, żeby uciec od problemu. Uważam, że główna para jest przeurocza i świetnie zagrana, a mądrych opowieści o miłości kierowanych do nastoletniej widowni nigdy dość.

Na zawsze recenzja opinie czy warto oglądać serial netflix
„Na zawsze” (Fot. Netflix)

Nieraz pisałam, że jako pokolenie wychowane na „Beverly Hills, 90210” czy „Jeziorze marzeń” możemy zazdrościć dzisiejszej młodzieży nietoksycznych i inkluzywnych produkcji typu wspomniane „Sex Education”, „Heartstopper” czy „Jeszcze nigdy…„. Jednak przy „Na zawsze” myślałam częściej o niesłusznie skasowanym po 1. sezonie, też netfliksowym, „Grand Army„. Chociaż w nowym serialu mamy ograniczenie się do dwojga głównych bohaterów, a nie całą panoramę różnych losów, to oba tytuły potrafią fantastycznie pokazywać, skąd biorą się pewne zachowania i jaka presja ciąży na młodych.

W tym kontekście miłość Justina i Keishy staje się dla nich nie tylko szansą ufnego wejścia w relację fizyczną, ale też, co serial podkreśla, obecność tej drugiej osoby w tak formacyjnym okresie pozwala dojrzeć do bycia naprawdę sobą, wbrew oczekiwaniom otoczenia. I to wydaje mi się w „Na zawsze” najciekawsze. Para funkcjonuje bowiem w środowisku rodzinnym i rówieśniczym, co sprawia, że miłość miłością, ale są jeszcze rodzice z ich dobrymi chęciami i nie zawsze dobrymi rezultatami tych chęci, są przyjaciele, są plotki na szkolnych korytarzach…

Na zawsze recenzja opinie czy warto oglądać serial netflix
„Na zawsze” (Fot. Netflix)

Keisha długo ukrywa przed matką, Shelly (Xosha Roquemore, „The Mindy Project”), pewien sekret, bo chce uchodzić za taką dziewczynę, na jaką matka ją wychowała. I chociaż widowni niedorastającej w ledwo wiążącym koniec z końcem otoczeniu, w którym tak wielkie znacznie ma rasa, obawy głównej bohaterki na początku mogą się wydawać przesadzone, to serial przekonująco dowodzi, że miała do nich powody, bo na młodych barkach dźwiga nie tylko rodzinną, ale i sąsiedzką wiarę, że nigdy nie wyjdzie poza ramy grzecznej, genialnej dziewczynki.

Z kolei Justin pozornie ma wszystko, zwłaszcza pod względem finansowym, ale rodzice, przede wszystkim matka, Dawn (Karen Pittman, „I tak po prostu”), już wyznaczyli mu życiową ścieżkę, której chłopak z ADHD i prawdziwą pasją zupełnie inną niż koszykówka i nauka sam by dla siebie nie wybrał. Ale jak ma się zbuntować, skoro dostaje szansę, której jego ojciec (Wood Harris, „Lakers: Dynastia zwycięzców”) nie miał?

Na zawsze – młodzieżowy romans i poważne decyzje

„Na zawsze” świetnie łączy te wszystkie wątki, pokazując miłość jako istotną, ale niejedyną siłę rządzącą życiem Keishy i Justina. Gdy przyjdzie więc do podejmowania decyzji o przyszłości, każde będzie musiało wziąć pod uwagę nie tylko związek, ale też indywidualne ambicje i to, że jako czarne nastolatki wciąż muszą całemu światu coś udowadniać i bać się bardziej niż biali koleżanki i koledzy. Jaką drogę wybiorą, by się temu przeciwstawić lub poddać? Czy będzie na tej drodze miejsce dla pierwszej miłości? Czy rodzice dadzą radę dostrzec, że ich sposoby na życie naznaczone są ich wielopokoleniowymi traumami i nie powinny przechodzić na dzieci?

Na zawsze recenzja opinie czy warto oglądać serial netflix
„Na zawsze” (Fot. Netflix)

Dla tych mądrych i psychologicznie pogłebionych pytań oglądałam „Na zawsze” z uznaniem, nawet wtedy, kiedy emocje wieku nastoletniego nieco mi umykały, jako coś dość odległego. Młodsza widownia pewnie lepiej odnajdzie się w wątku romantycznym i w dylematach dotyczących zarządzania związkiem z poziomu smartfona.

Z tym wiąże się inna zaleta serialu. Pokazując różne sprzeczne racje i generacyjne konflikty, serial z jednej strony nie próbuje być „Euforią” ani „Dojrzewaniem”, dostrzegając poza problemami piękno młodości i siłę rodzinnych więzi, z drugiej jednak – nie podlizuje się starszej publiczności ani dominującemu białemu spojrzeniu. To młodzieńcze, czarne doświadczenie, a jak komuś nie pasuje, to niech nie ogląda. Natomiast tym, którzy lubią wychodzić poza własne doświadczenia, „Na zawsze” zaoferować może intensywne wciągnięcie w ten świat, zarówno pięknymi kadrami, jak i muzyką (obok kochanego przez nastolatków rapu znajdą tu coś dla siebie choćby fani Alabama Shakes czy Masego; tak, Spotify ma oficjalną playlistę).

Na zawsze – czy warto oglądać młodzieżowy serial?

Widziałam, że część cenionych przeze mnie krytyczek, jak Kathryn VanArendonk czy Judy Berman, rozpływa się w zachwytach i stawia maksymalne noty. Tak daleko bym nie poszła, bo zdarzały mi się myśli, że to serial trochę za długi (zwłaszcza przy odcinkach 2-4). Możliwe jednak, że jego przełomowość lepiej widać z bliska, z perspektywy amerykańskiej historii i popkultury.

Na zawsze recenzja opinie czy warto oglądać serial netflix
„Na zawsze” (Fot. Netflix)

Z miejsca, z którego ja patrzę, też jednak warto po „Na zawsze” sięgnąć, dla odświeżająco dojrzałej historii, która widzi sens w byciu dla drugiej osoby spokojem, a nie kolejną „dramą”, i przypomina, że dzieciaki mają prawo do wsparcia i do popełniania błędów, od których zresztą niewolni są także rodzice. Po seansie aż chciałoby się zapytać: gdzie Keisha i Justin są dziś, po sześciu latach? Czy podjęli słuszne decyzje? I co w ogóle znaczy „słuszne”?

Na zawsze – serial jest dostępny na Netfliksie

The post "Na zawsze" to urocza pierwsza miłość, ale i znacznie więcej – recenzja młodzieżowego serialu Netfliksa appeared first on Serialowa.