Trzynastocalowy czytnik Onyx BOOX Note Max – moje pierwsze wrażenia!
Krótko przed świętami dotarł do mnie Onyx BOOX Note Max – niezwykły czytnik z trzynastocalowym ekranem. O nowym czytniku pisałem w marcu po premierze. Podałem tam również jego parametry i zebrałem pierwsze recenzje anglojęzycznych blogerów. Teraz czas na trochę osobistych wrażeń. To drugi czytnik tej wielkości, z którym mam do czynienia. 8 lat temu przez jakiś czas testowałem 13-calowy Onyx Boox Max Carta. Robił on na mnie wtedy wrażenie ekranem, choć pod innymi względami było to typowe urządzenie Onyxa tamtych czasów – dość wolne, z archaicznym Androidem i nie zawsze dopracowanym oprogramowaniem. Zakładam, że tutaj będzie lepiej. Co ciekawe, Max Carta w 2017 roku był sprzedawany drożej niż obecnie Note Max, który kosztuje 3049 zł. Gdy popatrzymy w specyfikację – jasne jest, co stoi za stosunkowo atrakcyjną ceną. Podobnie jak Go 10.3 (patrz mój test), nowy 13-calowiec nie ma oświetlenia. Jak wskazuje nazwa, ma służyć głównie do notowania, ale ma pełnego Androida, można na nim odpalić większość aplikacji, no i czytać. W artykule są linki afiliacyjne do oficjalnego sklepu polskiego dystrybutora. Czytnik do testów otrzymałem od firmy 71 Media. Trochę zdjęć i pierwszych wrażeń Zacząć trzeba od tego, że czytnik jest cieniutki, szczególnie jeśli wyjmę go z etui. 4,7 mm głębokości oznacza, że jest znacznie cieńszy od rysika, który możemy przypiąć magnetycznie z boku. Ekran nie ma oświetlenia – więc jeśli korzystam z niego np. na biurku, konieczne jest równomierne światło, jedna lampka nie zawsze może wystarczyć. Tutaj na przykład górny lewy róg jest już troszkę niedoświetlony. Mimo tego, od ponad tygodnia na Note Max czytam dużo prasy w PDF, np. Press, Forbes, Newsweek, Teraz Rock, nawet Tygodnik Powszechny jest czytelny w tej wersji – choć tu jednak preferuję epuba na mniejszych ekranach. Trzykolumnowe czasopisma nie wymagają powiększania, co najwyżej włączam obcinanie marginesów. Można powiedzieć, że „pazury” nowy ekran pokazuje w oświetleniu słonecznym. Ekran jest wtedy jasny, bardzo wyraźny, widać też wyraźnie, o ile jest jaśniejszy od czytników z kolorowym ekranem (tu dla przykładu porównanie z Note Air 4C). Note Max, z racji rozmiarów, nie bardzo nadaje się do trzymania w jednym ręku, chyba że w obu. To już wolę sobie usiąść na balkonie i czytnik wtedy mieści się na kolanach. Tu z aplikacją Rzeczpospolitej. Ekran jest na tyle duży, że w przypadku wielu PDF warto czytać je w trybie dwustronnym – jest doskonale czytelny. Nic dziwnego – połowa ekranu o rozmiarach 13,3″ ma około 9,6″ – czyli niewiele mniej niż czytniki 10-calowe. Zdarzało mi się też otworzyć PDF w jednym oknie, w drugim robić notatki. Gdybym chciał tutaj czytać pliki EPUB, to układ dwustronny też byłby oczywisty. Dodatkowe uwagi Pierwsi recenzenci narzekali na ghosting. I albo zostało to poprawione w aktualizacji, albo nie zauważam tego tak mocno. Ghosting owszem, pojawia się szczególnie w plikach PDF, które zawierają dużo zdjęć, ale nie jest wyraźnie większy niż w mniejszych czytnikach. Jeśli nam przeszkadza przy czytaniu PDF, warto pod jakiś gest podłączyć sobie odświeżanie ekranu. Jeśli używamy dolnego menu narzędziowego (gdzie zawsze znajduje się skrót do odświeżenia), to najpierw musimy je aktywować, ekran odświeżyć, po czym… na odświeżonym pliku pojawią się powidoki zamkniętego menu – nie jest to coś, o co nam chodziło.

Krótko przed świętami dotarł do mnie Onyx BOOX Note Max – niezwykły czytnik z trzynastocalowym ekranem.
O nowym czytniku pisałem w marcu po premierze. Podałem tam również jego parametry i zebrałem pierwsze recenzje anglojęzycznych blogerów. Teraz czas na trochę osobistych wrażeń.
To drugi czytnik tej wielkości, z którym mam do czynienia. 8 lat temu przez jakiś czas testowałem 13-calowy Onyx Boox Max Carta. Robił on na mnie wtedy wrażenie ekranem, choć pod innymi względami było to typowe urządzenie Onyxa tamtych czasów – dość wolne, z archaicznym Androidem i nie zawsze dopracowanym oprogramowaniem. Zakładam, że tutaj będzie lepiej. Co ciekawe, Max Carta w 2017 roku był sprzedawany drożej niż obecnie Note Max, który kosztuje 3049 zł.
Gdy popatrzymy w specyfikację – jasne jest, co stoi za stosunkowo atrakcyjną ceną. Podobnie jak Go 10.3 (patrz mój test), nowy 13-calowiec nie ma oświetlenia. Jak wskazuje nazwa, ma służyć głównie do notowania, ale ma pełnego Androida, można na nim odpalić większość aplikacji, no i czytać.
W artykule są linki afiliacyjne do oficjalnego sklepu polskiego dystrybutora. Czytnik do testów otrzymałem od firmy 71 Media.
Trochę zdjęć i pierwszych wrażeń
Zacząć trzeba od tego, że czytnik jest cieniutki, szczególnie jeśli wyjmę go z etui. 4,7 mm głębokości oznacza, że jest znacznie cieńszy od rysika, który możemy przypiąć magnetycznie z boku.
Ekran nie ma oświetlenia – więc jeśli korzystam z niego np. na biurku, konieczne jest równomierne światło, jedna lampka nie zawsze może wystarczyć. Tutaj na przykład górny lewy róg jest już troszkę niedoświetlony.
Mimo tego, od ponad tygodnia na Note Max czytam dużo prasy w PDF, np. Press, Forbes, Newsweek, Teraz Rock, nawet Tygodnik Powszechny jest czytelny w tej wersji – choć tu jednak preferuję epuba na mniejszych ekranach.
Trzykolumnowe czasopisma nie wymagają powiększania, co najwyżej włączam obcinanie marginesów.
Można powiedzieć, że „pazury” nowy ekran pokazuje w oświetleniu słonecznym. Ekran jest wtedy jasny, bardzo wyraźny, widać też wyraźnie, o ile jest jaśniejszy od czytników z kolorowym ekranem (tu dla przykładu porównanie z Note Air 4C).
Note Max, z racji rozmiarów, nie bardzo nadaje się do trzymania w jednym ręku, chyba że w obu. To już wolę sobie usiąść na balkonie i czytnik wtedy mieści się na kolanach. Tu z aplikacją Rzeczpospolitej.
Ekran jest na tyle duży, że w przypadku wielu PDF warto czytać je w trybie dwustronnym – jest doskonale czytelny.
Nic dziwnego – połowa ekranu o rozmiarach 13,3″ ma około 9,6″ – czyli niewiele mniej niż czytniki 10-calowe.
Zdarzało mi się też otworzyć PDF w jednym oknie, w drugim robić notatki.
Gdybym chciał tutaj czytać pliki EPUB, to układ dwustronny też byłby oczywisty.
Dodatkowe uwagi
Pierwsi recenzenci narzekali na ghosting. I albo zostało to poprawione w aktualizacji, albo nie zauważam tego tak mocno.
Ghosting owszem, pojawia się szczególnie w plikach PDF, które zawierają dużo zdjęć, ale nie jest wyraźnie większy niż w mniejszych czytnikach. Jeśli nam przeszkadza przy czytaniu PDF, warto pod jakiś gest podłączyć sobie odświeżanie ekranu. Jeśli używamy dolnego menu narzędziowego (gdzie zawsze znajduje się skrót do odświeżenia), to najpierw musimy je aktywować, ekran odświeżyć, po czym… na odświeżonym pliku pojawią się powidoki zamkniętego menu – nie jest to coś, o co nam chodziło.