Pracownicy o spóźniających się pensjach. "Szef się pytał, czy mi pożyczyć"
Według danych Państwowej Inspekcji Pracy coraz więcej pracodawców zalega z wypłatami wynagrodzeń dla pracowników albo się z nimi spóźnia. Jedną z takich osób była Jola. — Na każdą wypłatę musiałam czekać kilka miesięcy. Do tego wypłacano mi je w ratach; jednego dnia dostawałam 9 proc. wynagrodzenia, następnego kilkanaście — mówi w rozmowie z nami. Ksawery czekał na pensję pół roku. — Gdyby nie mój upór i interwencja prawnika, pewnie bym jej nie dostał — podkreśla. Karolinie z kolei szef zaproponował pożyczkę. — Miałam zaplanowane zagraniczne wakacje. Pieniądze na nie miały pójść z najbliższej wypłaty, której nie dostałam. Gdy powiedziałam o tym szefowi, on się mnie spytał, czy pożyczyć mi pieniądze. To było upokarzające — mówi.
Według danych Państwowej Inspekcji Pracy coraz więcej pracodawców zalega z wypłatami wynagrodzeń dla pracowników albo się z nimi spóźnia. Jedną z takich osób była Jola. — Na każdą wypłatę musiałam czekać kilka miesięcy. Do tego wypłacano mi je w ratach; jednego dnia dostawałam 9 proc. wynagrodzenia, następnego kilkanaście — mówi w rozmowie z nami. Ksawery czekał na pensję pół roku. — Gdyby nie mój upór i interwencja prawnika, pewnie bym jej nie dostał — podkreśla. Karolinie z kolei szef zaproponował pożyczkę. — Miałam zaplanowane zagraniczne wakacje. Pieniądze na nie miały pójść z najbliższej wypłaty, której nie dostałam. Gdy powiedziałam o tym szefowi, on się mnie spytał, czy pożyczyć mi pieniądze. To było upokarzające — mówi.