La Palma – lasy w chmurach i czynne wulkany, cz. 4
Jedyny pas lotniska na tej uroczej wyspie ma takie nachylenie, że ląduje się „z górki”. Na szczęście o tym nie wiedziałem, jak samolot wydostał się z monsunowej mgły i rozpoczął przyziemianie. Ale i tak modliłem się, przyrzekając poprawę – ja, zatwardziały agnostyk. Tak już mam przy każdym lądowaniu, całkiem odwrotnie niż przy starcie, kiedy z radości mógłbym popijać szampana, gdyby tylko obsługa pozwalała.

