Mąż, partner, powiernik, szpieg / Szpiedzy

It's the oldest question of all, George. Who can spy on the spies? – "Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg" John le Carré  Kiedy w dosłownie pierwszej scenie "Szpiegów" Stevena Soderbergha bohater Michaela Fassbendera otrzymuje listę pięciu osób – możliwych zdrajców brytyjskich służb specjalnych – musi wspiąć się na wyżyny, aby nie dać po sobie poznać swojego podenerwowania. Jego stoicka, milcząca

Mar 21, 2025 - 13:35
 0
Mąż, partner, powiernik, szpieg / Szpiedzy
It's the oldest question of all, George. Who can spy on the spies? – "Druciarz, krawiec, Ĺźołnierz, szpieg" John le CarrÊ  Kiedy w dosłownie pierwszej scenie "SzpiegĂłw" Stevena Soderbergha bohater Michaela Fassbendera otrzymuje listę pięciu osĂłb – moĹźliwych zdrajcĂłw brytyjskich słuĹźb specjalnych – musi wspiąć się na wyĹźyny, aby nie dać po sobie poznać swojego podenerwowania. Jego stoicka, milcząca twarz przypomina wręcz minę androida; jakiegoś pół-człowieka, pół-klona, niezdolnego do wykazywania jakichkolwiek emocji. Natychmiastowo odpowiada, Ĺźe czym prędzej zajmie się tą sprawą i jak najszybciej czmycha z miejsca spotkania. W głębi duszy nie moĹźe jednak uwierzyć, Ĺźe na liście widnieje imię i nazwisko jego Ĺźony. Jak to moĹźliwe? Nie jest to ekranizacja brytyjskiego pisarza Johna le Carrego, ale punkt wyjściowy "SzpiegĂłw" w gruncie rzeczy koresponduje z jego powieścią "Druciarz, krawiec, Ĺźołnierz, szpieg". Akcja rĂłwnieĹź dzieje się w kameralnych pomieszczeniach, a poza paroma morderstwami dynamika filmu bazuje na repetytywnym dialogu i kwestii zdrady w najbliĹźszym kręgu. Nieustannie przytaczane są te same fakty w celu ich wielokrotnej weryfikacji. MoĹźe jakiś detal umknął, a moĹźe cała ta sprawa ma drugie dno? Zastanawiamy się wraz z naszym wyciszonym bohaterem, ktĂłry więcej obserwuje, niĹź mĂłwi. Gadanie pozostawia całej reszcie podejrzanych – a nuĹź komuś coś się wypsnie po tych dwĂłch kieliszkach wina za duĹźo.  Fassbenderowski szpieg nazywa się George. I to z jego perspektywy będziemy obserwować ten szpiegowski pojedynek. Pracuje jako oficer brytyjskiego wywiadu i prawdopodobnie nie ma lepszego agenta od niego. No, moĹźe poza jego Ĺźoną Kathryn (Cate Blanchett), rĂłwnie utalentowaną inwigilatorką. Tak czy siak George'owi nie umknie zupełnie nic – niezaleĹźnie, czy będzie to bilet do kina wrzucony do kosza, czy poddenerwowany wyraz twarzy jego drugiej połówki. Ten facet to pedant – w jednej ze scen, kiedy gotuje kolację dla swoich widzĂłw, czerwony sos leciutko zabarwia mu rękaw białej koszuli. Nie moĹźe tego przeboleć: zanim zasiądą do stołu, nasz bohater musi się najpierw przebrać. Kiedy jeden z agentĂłw chce mu dopiec podczas spotkania, przytacza anegdotkę o tym, kiedy George – w pełni świadomie – poinformował swoją matkę o zdradach ojca. Miał wtedy 37 lat. George odpowiada, Ĺźe nienawidzi, gdy jest okłamywany. Dlatego tak bardzo docieka tej sprawy – nie moĹźe uwierzyć, Ĺźe w ogĂłle mĂłgł zostać zdradzony przez Kathryn. Choć George na nazwisko ma Woodward, rĂłwnie dobrze na drugie mĂłgłby mieć Smiley, bohater z książek le Carrego. Ta sama stonowana maniera, emocjonalna znieczulica i wysmakowany sznyt. "Szpiedzy" to nie tylko szalenie przemyślana (i wciągająca intryga), ale teĹź portret zagubionego szpiega, ktĂłry nie moĹźe uwierzyć, Ĺźe do oszustwa mogło dojść w jego własnym domu. Oznaczałoby to bowiem dwie rzeczy: to, Ĺźe George stracił dryg do zawodu, a przy okazji miłość swojej partnerki. George zrobi wszystko, aby udowodnić niewinność swojej Ĺźony – nawet jeśli sam będzie musiał kłamać, szantaĹźować i wykorzystywać najbliĹźszych pracownikĂłw. Jego profesjonalizm zacznie odchodzić na bok: twarz nie będzie juĹź taka kamienna, a dłonie same zaczną się trząść ze stresu. I strachu. W "ZabĂłjcy" Finchera Fassbender grał kilera, ktĂłry – poniekąd – jedynie udaje profesjonalistę. W obliczu zagroĹźenia Ĺźycia jego partnerki facet zupełnie się gubi i kompletnie porzuca credo profesjonalnego zabĂłjcy. Natomiast George – właśnie niczym Smiley – podchodzi do kompleksowego tematu bardzo skrupulatnie. Zaciera ślady i stara się po sobie niczego nie poznać, ale nie będzie to takie proste. ChociaĹź sam działa niczym stonowany skurczybyk, to jednak go podziwiamy – jego pewność siebie i precyzja są sexy, prawie jak cały ten film. U Soderbergha samo bycie szpiegiem jest atrakcyjne – są tu piękni ludzie, garnitury, nieoczywiste pocałunki i zaskakujące zdrady. Zamiast pĂłjść na terapię, niektĂłrzy wolą sprzeniewierzyć się ojczyĹşnie. MoĹźna i tak. W swoich czarnych, stylowych okularach Fassbender przypomina interpretację Smileya w wykonaniu Aleca Guinnessa. Jeśli czytaliście choć jedną powieść Johna le Carrego, to poczujecie się jak w domu. Tyle Ĺźe zamiast druciarza, krawca i Ĺźołnierza mamy męża, partnera, powiernika oraz szpiega, a w kaĹźdą z tych rĂłl wciela się tylko jeden aktor – Fassbender. No i jest zdrada, choć nie wiemy czyja. Mamy teĹź własne podejrzenia, a i tak towarzyszy nam poraĹźająca niepewność. Dostajemy rĂłwnieĹź listę potencjalnych sprawcĂłw, ale intuicja podpowiada nam, Ĺźe tylko Kathryn byłaby w stanie przeprowadzić tak skomplikowaną operację. Ciągle jesteśmy trzymani w niepewności i to właśnie ten stan niewiedzy powoduje ciarki na całym ciele.  W "Szpiegach" Soderbergh powraca do korzeni, oferując nie tyle skomplikowaną, co po prostu atrakcyjną intrygę. Diabeł tkwi tu w realizacji, bo ta – choć nastawiona na klasyczne rozwiązania (szybki i dynamiczny montaĹź, wycofana kamera śledząca naszych bohaterĂłw niczym… szpieg) – wprowadza film na zupełnie nowy poziom współczesnego kina szpiegowskiego. Taki, od ktĂłrego trudno się oderwać. Â