MĂłj wujaszek / Wujek Foliarz

Niby spokojna, rodzinna niedzielka, aż do momentu, gdy przy stole nie odezwie się ON. Ten zestaw "złotych myśli” jest wszystkim dobrze znany: "Globaliści rządzą światem, a diaboliczne 5G przejmuje kontrolę nad naszymi rdzeniami mózgowymi. Jesteśmy niewolnikami systemu i dajemy prowadzić się zakłamanym rządom i korporacjom, niczym owieczki na rzeź!". Wiadomo, ON widzi więcej i nigdy nie porzuci

Mar 16, 2025 - 21:25
 0
MĂłj wujaszek / Wujek Foliarz
Niby spokojna, rodzinna niedzielka, aż do momentu, gdy przy stole nie odezwie się ON. Ten zestaw "złotych myśli” jest wszystkim dobrze znany: "Globaliści rządzą światem, a diaboliczne 5G przejmuje kontrolę nad naszymi rdzeniami mózgowymi. Jesteśmy niewolnikami systemu i dajemy prowadzić się zakłamanym rządom i korporacjom, niczym owieczki na rzeź!". Wiadomo, ON widzi więcej i nigdy nie porzuci swoich "oświeconych prawd" bez walki… Choć postać wierzącego w teorie spiskowe wujka foliarza wyrosła z obserwacji na różnych internetowych forach i social mediach, na kształtowanie się i ostateczne rozpropagowanie jego obrazu wpłynęła twórczość niejakiego Malcolma XD, autora niezwykle popularnych copypast. To właśnie za sprawą jednego z jego opowiadań wypłynął na szerokie wody reżyserki talent Michała Tylki. Twórca fenomenalnego "Fanatyka" nie pozostał obojętny na groteskowe wdzięki zacnego wuja, czyniąc go tytułowym bohaterem swojego pełnometrażowego debiutu. Warto jednak wyjaśnić, że tym faktycznym protagonistą filmowego uniwersum Tylki pozostaje wciąż dwudziestoparoletni Kuba (Mikołaj Kubacki), pechowy syn fanatyka wędkarskiego Andrzeja Gałeckiego. Biorący udział w przymusowej terapii uzależnień chłopak zostaje porwany przez ekscentrycznego krewniaka (cudowny i w ostatnim czasie coraz bardziej zżyty ze światem komedii Adam Woronowicz) i jego "dziką bandę", co da początek niesamowitej (a co jeszcze ważniejsze – transformacyjnej!) przygodzie. Przygody zresztą nie szukasz na siłę, ona po prostu ci się przytrafia. Cel jest oczywiście jeden: uratować naszą piękną ojczyznę przed ostateczną katastrofą. I to zarówno ekologiczną, społeczno-polityczną, jak i duchową katastrofą. "Wujek Foliarz" to w moim przekonaniu jeden z najbardziej oryginalnych scenariuszy, jaki został zrealizowany w ostatnich latach w Polsce. To przykład kina, w którym twórcy radośnie i odważnie bawią się samym aktem opowiadania, rozsadzaniem gatunkowych i wizualnych konwencji. Debiut Tylki to przede wszystkim szalona, chwilami naprawdę surrealistyczna komedia z elementami feel good movie, której udaje się miejscami kąśliwie naświetlić problemy – coraz to bardziej podzielonej, chociażby z okazji zbliżających się wyborów – współczesnej Polski.  Ale najwyższą wartością pozostaje tu naprawdę duża świadomość narracyjnej (de)konstrukcji. W "Wujku Foliarzu” odnajdziemy zarówno wybuchowe sceny kina akcji rodem z heist movies lat 80., konfekcję świata przedstawionego na poziomie filmów Wesa Andersona, sporo slapsticku i absurdu, a nawet powidoki – tylko pozornie naiwnej czy przesłodzonej – komedii romantycznej. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu ten wybuchowy koktajl przypadnie do gustu; dla jednych będzie to petarda, dla drugich niewypał, a najgłośniej (chyba) marudzić mogą ci, którzy ukochali sobie mocno skondensowanego ze względu na metraż i sposób opowiadania "Fanatyka". "Wujek Foliarz" to nie tylko narracyjny spin-off, ale w ogóle osobny w swojej komediowej groteskowości film. Warto zauważyć, że pod tą gatunkową pierzyną odnajdziemy w "Wujku Foliarzu” także uniwersalną przypowieść o znaczeniu rodziny i przyjaźni, otrzymaniu drugiej szansy od losu, odzyskaniu (choć na krótką, lecz symboliczną chwilę) sprawczości, aby wreszcie przestać uważać się za życiowego nieudacznika czy oszusta. I choć sam Kuba ostatecznie ucieka przed widmem przymusowej terapii, jego droga (i zarazem nasza droga podczas seansu) broni się silną wartością filmoterapeutyczną.