Ciach-ciach / Misie

Jak sprzedać stek banałów jako coś atrakcyjnego i świeżego? Na przykład przebrać je w pluszowy strój wielkiego misia. Najwyraźniej właśnie taki – z ducha zakopiański – był tok myślenia twórców filmu "Misie", który nie ma nic wspólnego z "Misiem" sprzed lat. Może poza jednym: on też jest absurdalny. Absurdalnie niedorzeczny. Podczas seansu dowiadujemy się takich rewelacji jak: "nigdy nie należy

Mar 15, 2025 - 17:24
 0
Ciach-ciach / Misie
Jak sprzedać stek banałów jako coś atrakcyjnego i świeĹźego? Na przykład przebrać je w pluszowy strĂłj wielkiego misia. NajwyraĹşniej właśnie taki – z ducha zakopiański – był tok myślenia twĂłrcĂłw filmu "Misie", ktĂłry nie ma nic wspĂłlnego z "Misiem" sprzed lat. MoĹźe poza jednym: on teĹź jest absurdalny. Absurdalnie niedorzeczny. Podczas seansu dowiadujemy się takich rewelacji jak: "nigdy nie naleĹźy zwlekać z miłością", "miłość jest ślepa" albo "jeśli kochasz – pozwĂłl odejść". Film spokojnie mĂłgłby posłuĹźyć jako sercowy poradnik dla początkujących – moĹźe jakaś nastoletnia pensjonarka znalazłaby w nim coś dla siebie. Cała reszta musi jedynie zareagować zgrzytem zębĂłw z powodu naiwności, głupoty, a wręcz szkodliwości instruktaĹźu Ĺźycia uczuciowego według pluszowego misia dla rĂłwnie pluszowych puchatkĂłw. Problem w tym, Ĺźe tym misiakom-pysiakom szafującym stekiem naiwności wydaje się, Ĺźe są senseiami miłości, ktĂłrzy dzierżą czarny pas Ĺźyciowej mądrości, upowaĹźniający ich do radzenia, oceniania i wyprowadzania na prostą zabłąkane (puszyste!) owieczki. "Misiom" blisko do seansu (pseudo)terapeutycznego, na ktĂłrym zamiast wsłuchiwać się w problemy pacjentĂłw, z miejsca dostajemy wykład o tym, jak Ĺźyć.  A raczej – jak powinni Ĺźyć mężczyĹşni. Bo to oni znajdują się tu na cenzurowanym, ich wysyła się na kozetkę do domorosłego psychoterapeuty. Główny bohater musi odpokutować za swoje winy: nabałaganił, zapił i zaspał, co miałoby świadczyć o jego niedojrzałości. Jego (oczywiście dojrzała) partnerka ma juĹź serdecznie dość Ĺźycia z "chłopcem w spodenkach", ktĂłry ciągle imprezuje z kolegami z zespołu i jest nieodpowiedzialny. Ale to jeszcze nic. Czarę goryczy przelewa fakt, Ĺźe chłopak w pijackim widzie maltretuje jej ukochanego misia. Związek jest więc nie do uratowania, to koniec, finito. Traf chce, Ĺźe wybiegając z mieszkania, chłopak trafia pod koła samochodu. A stamtąd do czyśćca. Budzi się w stroju zakopiańskiej atrakcji – jak reszta mężczyzn, ktĂłra rĂłwnieĹź musi odpokutować za swoje. Wszyscy Ĺşle traktowali swoje kobiety i dopiero, gdy to przyznają i zadeklarują przemianę, będą mogli wrĂłcić na Ziemię. Do tej pory są w stanie jedynie podglądać partnerki oczami ich pluszowych misiĂłw, co jest szczegĂłlnie wyrafinowaną formą kary, bowiem sprowadza się do patrzenia, jak one układają sobie Ĺźycie z innymi.   Film miał być odpowiedzią na "kryzys męskości", a reklamuje go slogan: "gdzie się podziali fajni faceci?". Nie jest przypadkiem, Ĺźe jego scenariusz napisały dwie kobiety: Agnieszka Porzezińska i Iwona Strzałka. Wyszła im snuta z damskiej perspektywy filmowa wersja fantazji o idealnych mężczyznach nie z krwi i kości, ale – no właśnie – z pluszu: przytulaśnych, posłusznych i całkowicie podporządkowanych ich wizji zabawy w Ĺźycie uczuciowe. Jeśli ten film ma coś wspĂłlnego z "kryzysem męskości", to tylko jako jego rozrusznik. Bo z filmu wyłania się bardzo konkretna wizja mężczyzn, będąca wypadkową wszystkich męskich postaci przewijających się przez ekran: idealny mężczyzna powinien zatem być przystojny, dobrze zbudowany, a jeśli nie jest – to przynajmniej powinien dobrze zarabiać, lubić seks i chcieć gromadki dzieci (oczywiście tylko wtedy, gdy tego samego pożąda jego partnerka). Idealny mężczyzna powinien być zabawny i rozrywkowy, ale nie za bardzo! Przede wszystkim – powinien być podporządkowany swojej kobiecie, za wiele nie mĂłwić, zgadzać się z nią i kochać ją na zabĂłj. Ale oczywiście – w granicach rozsądku, nikt nie chce pantoflarza! OgĂłlnie – to kobiety wyznaczają tu normę: tego czym jest dojrzałość, na ile moĹźna być blisko znajomych, jak ma wyglądać Ĺźycie domowe, jak się bawić, jak spędzać czas i w jaki sposĂłb wyraĹźać uczucia. Mężczyzna z kolei ma się dostosować – a jeśli nie jest w stanie, to znaczy, Ĺźe jest niedojrzały, samolubny i nadaje się tylko do resocjalizacji. Słowem: jest zwykłym dupkiem. Kobiety mają rację zawsze, nawet gdy zachowują się podobnie do mężczyzn. On nie moĹźe spędzać czasu z kumplami, ale ona z irytującymi i głupiutkimi przyjaciółeczkami – jak najbardziej i to całe dnie. O nim Ĺşle świadczy, Ĺźe nie ma stałej pracy na eksponowanym stanowisku, ale ona moĹźe w jedną chwilę rzucić etat i prĂłbować robić niepewny biznes. Jak on nabałagani – to dramat; gdy ona pod jego nieobecność w ich wspĂłlnym mieszkaniu robi rewolucję, wyrzucając część jego rzeczy – to rozsądek. Pomijam całą resztę niedorzeczności tego filmu. Bo moĹźna byłoby mu zarzucić rĂłwnieĹź fatalne dialogi, podawane przez bardzo Ĺşle prowadzonych aktorĂłw (obecność Krzysztofa Zalewskiego w roli głównej tłumaczy się jedynie względami marketingowymi – aktor z niego jest Ĺźaden, a sceny śpiewane ma dosłownie dwie), czy fabularną naiwność. Historia bowiem opiera się na rzekomej przemianie bohatera, ktĂłra dokonuje się najprawdopodobniej pod wpływem pstryknięcia palcĂłw. Bo nie wiadomo, jak miałaby inaczej. Ale kto by się przejmował prawdopodobieństwem, logiką i sensem, gdy znajdujemy się w świecie fantazji? Przypadkowo więc zamiast o dojrzewaniu wyszedł film o kastracji – z odrębnej toĹźsamości, charakteru, pragnień, marzeń i celĂłw. Ciach-ciach – i jesteś jak z damskich fantazji. Bo to nie jest film o złych chłopcach, ktĂłrzy krzywdzą swoje kobiety, a juĹź na pewno nie o mężczyznach w kryzysie (zresztą – my nic o nich na dobrą sprawę nie wiemy, prĂłcz tego, Ĺźe nie spełniają oczekiwań kobiet) – tylko o konieczności posłusznego dostosowywania się do kobiecych pragnień. Po co bowiem komu nieobliczalni mężczyĹşni z własnym zdaniem i charakterem (moĹźe nawet i niekiedy trudnym), gdy moĹźna mieć puszystego, wiecznie potakującego misia. Najlepiej takiego z kratą na brzuchu i funkcją seksu na zawołanie.Â