Jeszcze jeden dzień w raju / Paradise

Czy potrzebowaliśmy kolejnej dystopijnej wizji świata, w którym katastrofa klimatyczna wywraca do góry nogami globalny porządek? Zapewne nie. Czy mimo to dostępne na Disney+ "Paradise", którego pierwszy sezon dobiegł końca kilka dni temu, to produkcja warta uwagi? Zdecydowanie tak. Choć nie porusza wybitnie oryginalnych wątków, sposób, w jaki łączy różne konwencje i podejmuje niezwykle aktualne

Mar 14, 2025 - 15:08
 0
Jeszcze jeden dzień w raju / Paradise
Czy potrzebowaliśmy kolejnej dystopijnej wizji świata, w którym katastrofa klimatyczna wywraca do góry nogami globalny porządek? Zapewne nie. Czy mimo to dostępne na Disney+ "Paradise", którego pierwszy sezon dobiegł końca kilka dni temu, to produkcja warta uwagi? Zdecydowanie tak. Choć nie porusza wybitnie oryginalnych wątków, sposób, w jaki łączy różne konwencje i podejmuje niezwykle aktualne tematy sprawia, że po obejrzeniu pierwszego sezonu jest się wybitnie rozczarowanym – bo chciałoby się więcej i więcej. Dan Fogelman, stojący za uwielbianym serialem "Tacy jesteśmy", ale też scenariuszami do kilku animacji ("Auta", "Zaplątani"), nie zamierza oszczędzać widzów. W jednej z pierwszych scen szef ochrony amerykańskiego prezydenta, Xavier Collins (znany m.in. ze wspomnianego "Tacy jesteśmy" Sterling K. Brown), znajduje swojego pracodawcę martwego. Nie ulega wątpliwości, że zgon nie nastąpił z przyczyn naturalnych – prezydent Bradford (James Marsden) leży w kałuży krwi, a z jego apartamentu znikają przedmioty wagi państwowej. Sytuacja jest skomplikowana – Collins dopiero zaczął swoją zmianę, a w ciągu ostatnich kilkunastu godzin przez teren prezydenckiej rezydencji przewinęło się wiele osób. Xavier, człowiek z zasadami, postanawia przeprowadzić śledztwo, ale nie pomaga mu w tym najbliższy krąg prezydenta, dla którego Collins zostaje podejrzanym numer jeden. Dlaczego? Tego musicie dowiedzieć się już z samego serialu. "Paradise" to bowiem jedna z tych produkcji, których największą wartością jest fabularna tajemniczość. Każdy kolejny odcinek odkrywa przed widzami nowe warstwy intrygi i choć jedno z największych zaskoczeń ma miejsce już w finale premierowego rozdziału, Fogelman do samego końca zdaje się mieć w rękawie nie jednego, a całą talię asów. Twórcy "Paradise" zadbali o to, by ich serial nie sprowadzał się wyłącznie do dość ograniczającej konwencji kryminalnego "whodunit" – znajdziemy tu więc zarówno elementy politycznego thrillera, jak i… No i znowu, tajemnica. Musicie więc uwierzyć mi na słowo, że to nie jedyne gatunkowe składniki "Paradise", w którym elementy różnych konwencji mieszają się równie często i ściśle jak wątki fabularne.  Choć głównym bohaterem serialu Dana Fogelmana jest Xavier Collins, każdy z odcinków przygląda się z bliska jednemu z głównych graczy w tej intrygującej rozgrywce. To niewątpliwa zaleta "Paradise" – każda z czołowych postaci zyskała swój background i rys psychologiczny, dzięki czemu całość nabiera głębi i spójności. A że mamy do czynienia z gęsto uplecioną intrygą, każda z tych figur będzie miała do wykonania istotny ruch na fabularnej szachownicy.    Trudno nie odczytywać "Paradise" w jak najbardziej współczesnym kontekście, zarówno jeśli chodzi o postać prezydenta (milioner, który zamienił biznes na politykę), jak i wątki geopolityczne (kwestie klimatu, potrzeb społecznych, bezpieczeństwa). Bo choć serial Fogelmana opowiada o alternatywnym porządku świata, odnajdziemy w nim mnóstwo podobieństw do dzisiejszej rzeczywistości, która często zdaje się przerastać wizje scenarzystów. Trzeba także oddać twórcom "Paradise", że zadbali o realizację tej wizji -–zebrali grono utalentowanych reżyserów (m.in. znany z filmów "Kocha, lubi, szanuje" czy "Focus" duet Ficarra-Requa czy odpowiedzialna za odcinki "Wednesday" i "Wiedźmina" Gandja Monteiro), a także m.in. znakomitego kompozytora Siddharthę Khoslę. A że z większością ekipy Fogelman współpracował już wcześniej, otrzymaliśmy serial spójny, wypełniony wysokiej jakości dialogami, a przede wszystkim trzymający w napięciu. Znakomitym smaczkiem jest wykorzystanie współczesnych coverów klasycznych rockowych utworów, za którymi przepada jedna z postaci w serialu – klimatyczne, często znacznie spokojniejsze wersje doskonale znanych szlagierów stanowią doskonałą przeciwwagę dla tego, co dzieje się na ekranie. A że dzieje się sporo, osiem niespełna godzinnych odcinków pochłania się błyskawicznie, chcąc jak najszybciej powrócić do tylko z pozoru rajskiego miasteczka Paradise.