Wszyscy chcemy, żeby było dobrze czyli „Ocet Jabłkowy”
Kiedy usiadłam do oglądania serialu „Ocet Jabłkowy” spodziewałam się, że dostanę serial, który będzie…

Kiedy usiadłam do oglądania serialu „Ocet Jabłkowy” spodziewałam się, że dostanę serial, który będzie bardzo podobny do wcześniejszych produkcji opowiadających o oszustkach takich jak „Kim jest Anna” czy „Zepsuta krew”. Tym większe było moje zaskoczenie gdy okazało się, że serial jest jednak czymś nieco więcej niż tylko historią o kłamstwie i budowaniu na nim kariery. Choć produkcja kręci się wokół influencerki, która udaje, że ma raka, to jest to głębsza opowieść. I bardzo smutna, gdy się nad tym głębiej zastanowimy.
Punktem wyjścia jest opowieść o trzech kobietach. Jedna z nich, młoda matka, która nie ma za bardzo pomysłu na siebie, odkrywa moc internetowego współczucia. Buduje na nim społeczność opartą, o przekonanie, że lepsze odżywianie i różne pozamedyczne praktyki mogą pomóc osobom chorującym na raka. Jest zdeterminowana by zbudować własny biznes, zdobyć popularność i sympatie ludzi. To Belle, osoba ze skłonnością do zwracania na siebie uwagi, której działania wydają się jednocześnie złożone (wielopiętrowe kłamstwa i manipulacje) co proste (pragnienie bycia w centrum uwagi, chciwość, niechęć do przyjęcia, że może nie być kimś wyjątkowym). Ta historia to klasyczna opowieść o kłamstwie, które wcześniej czy później staje się zbyt duże do utrzymania.

Apple Cider Vinegar. Alycia Debnam-Carey as Milla in Apple Cider Vinegar. Cr. Courtesy of Netflix © 2024
Ale to nie jedyna bohaterka serialu. Drugą z nich jest Milla. Młoda kobieta, która rzeczywiście ma raka. Odrzuca jednak drastyczne leczenie by zawierzyć swoje zdrowie naturalnym metodom. Twierdzi, że działają, przekonuje do nich wszystkich wokoło, nie tylko osoby obserwujące ją w Internecie, ale także członków własnej rodziny. Sama też leczy się w naturalny sposób oparty na piciu soków i robieniu sobie lewatyw z kawy. Choć podobnie jak Belle, chce zarobić na swoim robionym w sieci interesie, to w jej działaniu nie ma czystego kłamstwa. Choć ukrywa przed swoimi odbiorcami, że terapia może nie jest tak skuteczna jak podaje, to wciąż, rzeczywiście próbuje się nią leczyć.
Ostatnia bohaterka, to kelnerka, która choruje na raka piersi. Poddaje się tradycyjnemu leczeniu, ale w chwili zmęczenia i zagubienia zaczyna się coraz bardziej zagłębiać w alternatywne metody walki z rakiem, co prowadzi ją do ściągnięcia z sieci aplikacji Belle i wyprawy do Peru, by tam poszukać odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Robi to wszystko przy wyraźnym sprzeciwie lekarzy ale też przy sprzeciwie męża, który nie jest w stanie dotrzeć do niej ze swoim myśleniem o terapii i chorobie. O ile dwie pierwsze bohaterki są kobietami, które czerpią zyski z opowieści o swojej prawdziwej bądź zmyślonej chorobie, Lucy nie ma nic do zyskania, może poza spokojem ducha i odpowiedzią na pytanie – co zrobić kiedy nie sposób się pogodzić z tym, że jest się chorym.

Apple Cider Vinegar. (L to R) Aisha Dee as Chanelle, Alycia Debnam-Carey as Milla in Apple Cider Vinegar. Cr. Courtesy of Netflix © 2024
Serial splata te trzy losy, pokazując nam przede wszystkim mechanizmy, które sprawiają, że ludzie odwracają się od medycyny i faktów. Mam wrażenie, że to nie jest serial, który ogląda się łatwo, ponieważ pokazuje, jak bardzo ludziom potrzebna jest narracja a niekoniecznie prawda. Doskonale rozumie to Belle, która jest w stanie w każdym niemal momencie swojej kariery znaleźć odpowiednią narrację, powiedzieć ludziom to co chcą słyszeć. Milla decyduje się na alternatywne leczenie też dlatego, że sama przeczytała artykuły, które zapewniały ją, że uda się jej wyleczyć raka bez koniecznej amputacji. Nadzieja, że można ominąć to co bolesne, straszne czy nieznane na rzecz czegoś prostego odrywa ludzi od skanów i chemii i prowadzi ich do picia soków, lewatyw, czy desperackiej próby wyleczenia się dietą.
Ale to nie wszystko, serial dość dobrze pokazuje, że lekarze nie są w stanie konkurować z tymi obietnicami. Po pierwsze, niekoniecznie mają czas by zawsze uspokoić każdy niepokój pacjenta. Po drugie, nie są w stanie zaproponować jednoznacznych odpowiedzi. Nie są w stanie zapewnić pacjenta, że na pewno wyzdrowieje, że wszystko będzie dobrze, że to już ostatni zabieg. Z resztą sam proces leczenia, zwłaszcza takiego, który osłabia całe ciało sprawia, że wcale nie jest tak trudno dziwić się, że ludzie tracą nie tylko fizyczne, ale też psychiczne siły do kontynuowania leczenia. Każdy kto zaproponuje coś mniej bolesnego, coś prostszego, coś milszego może tu wygrać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy medycyna traci swoją pozycję kontrowana głosami dziesiątek influencerów, którzy wyglądają i brzmią lepiej niż profesjonalni lekarze. To nie jest coś co można po prostu zignorować, zwłaszcza że dzieje się wokół nas. Serial pod pewnymi względami przestrzega przed założeniem, że dostęp do medycyny na najwyższym poziomie może tu kogokolwiek ustrzec, przed szukaniem czegoś co jest ładniej zapakowane niż operacje, chemie czy silne leki.

Apple Cider Vinegar. Alycia Debnam-Carey as Milla in Apple Cider Vinegar. Cr. Courtesy of Netflix © 2024
Serial całkiem nieźle pokazuje też, jak bardzo te alternatywne sposoby leczenia i całe to około medyczne wellnes jest tak naprawdę maszynką do robienia pieniędzy. Wszyscy chcą zarobić na lęku, niepokoju czy po prostu postrzeganiu zdrowia jako coś o co trzeba aktywnie dbać. Gdy przyjrzymy się bliżej tym opowieściom, wszędzie pojawiają się pieniądze i nowe sposoby na poszerzenie bazy nie tyle fanów czy odbiorców, ale klientów. Przy czym nie będę za bardzo przyklaskiwać Netflixowi, że jest jakiś odważny, ze to zrobił, przypominam, że ta sama platforma wyprodukowała program dokumentalny o „Goop” Gwyneth Paltrow, które specjalizuje się dokładnie w tym – przekonywaniu ludzi, że tradycyjna medycyna chce od nich tylko pieniędzy i przekierowywaniu tej kasy w ręce ludzi o wszelkich niepotwierdzonych alternatyw.
Oczywiście „Ocet Jabłkowy” jest też opowieścią o tym jak buduje się kłamstwo i kim trzeba być by stworzyć taką wersję rzeczywistości. Pod tym względem serial nie odkrywa niczego nowego, trochę takich postaci już znamy. Plusem jest nielinearna narracja, która wciąga widza i pokazuje pewne sceny i zachowania z różnych perspektyw. Wiem, że nie wszyscy lubią taki sposób snucia historii, ale ja akurat uwielbiam, kiedy robimy dwa kroki w przód i trzy kroki w tył. To zmusza mnie do uważniejszego oglądania, co jestem w stanie docenić w świecie patrzenia na seriale jednym okiem. Myślę, że najciekawszym elementem całej historii jest refleksja nad tym – ile osób musi spojrzeć w inną stronę czy powstrzymać swoje wątpliwości by dało się taki przekręt prowadzić przez lata. Nie ma bowiem wątpliwości, że Belle nie była aż tak dobra w tym co robiła, jak mogłoby się wydawać. To jest z resztą miła odmiana, oglądać serial o oszustce, która wcale nie łga tak dobrze. Inna sprawa, to zawsze jest fascynujące jak ludzie publicznie kłamią na tematy, które da się stosunkowo łatwo zweryfikować. I tez człowiek po takim serialu zadaje sobie pytanie – ile osób w sieci, które opierają swoją popularność na przemawiającej prosto do serca narracji, musiały to i owo poprawić by zyskać sympatię odbiorców.

Apple Cider Vinegar. Kaitlyn Dever as Belle in Apple Cider Vinegar. Cr. Courtesy of Netflix © 2024
„Ocet Jabłkowy” to jest serialem, którego największą zaletą jest to, że zamiast pochylać się wyłącznie nad historią przekrętu i starać się za wszelką cenę przejrzeć psychikę oszustki, dostrzega przede wszystkim społeczne tło jej działań. To nie jest tylko serial o tym, że Belle udało się oszukać wszystkich, ale także o tym, dlaczego jej opowieść padła na podatny grunt. Dodatkowo to też coraz mniej popularna narracja o tym, że niestety, jeśli chodzi o zdrowie nie ma dróg na skróty i magicznych terapii, i choć możemy zdrowo się odżywiać i to nam nie zaszkodzi to leczenie nie jest tak proste. Pod tym względem robimy trochę kółko do tych wszystkich obwoźnych sprzedawców oferujących olej ze skóry węża, który miał pomóc na wszystko. Teraz mamy wygrać dzięki octowi, diecie i pięknie obrobionym zdjęciom na Instagramie. I choć w sieci zmieniają się mody co nas uleczy i filtry nakładane już nie na zdjęcia, ale na filmiki to wciąż kluczowa jest odpowiednia narracja. Także przyglądajcie się uważnie, kto sprzedaje ten ocet jabłkowy i pamiętajcie, że to jest zaufanie, za które płaci się zdrowiem. A sam serial polecam, choć pod koniec człowiek jest smutny, że nie ma takiej klasy, która mogłaby odkręcić to co już się stało.