Matki portret własny / If I Had Legs I'd Kick You

Mary Bronstein już swoim debiutem dała się poznać jako reżyserka charakterna, z własnym pomysłem na kino. Nie inaczej jest w przypadku jej nowego dziecka. "If I Had Legs I'd Kick You" to rozpieszczająca formalnie duszna opowieść o macierzyństwie, powolnej utracie kontroli, rozczarowaniu rzeczywistością i mechanizmach kompensacyjnych mających teoretycznie przynieść ulgę, w praktyce jednak tylko

Feb 28, 2025 - 14:36
 0
Matki portret własny  / If I Had Legs I'd Kick You
Mary Bronstein już swoim debiutem dała się poznać jako reżyserka charakterna, z własnym pomysłem na kino. Nie inaczej jest w przypadku jej nowego dziecka. "If I Had Legs I'd Kick You" to rozpieszczająca formalnie duszna opowieść o macierzyństwie, powolnej utracie kontroli, rozczarowaniu rzeczywistością i mechanizmach kompensacyjnych mających teoretycznie przynieść ulgę, w praktyce jednak tylko opóźniających zapłon tykającej bomby.  Już pierwsze ujęcia filmu zwiastują narracyjną ucztę. Kamera Christophera Messiny wycelowana zostaje prosto w główną bohaterkę, Lindę (Rose Byrne). Kobieta bierze udział w sesji terapeutycznej wraz ze swoją córką (Delaney Quinn) i uparcie zaprzecza jej słowom, jakoby była smutna. Dziecko, mimo że gra tu kluczową rolę, niemal przez cały czas znajduje się poza naszym polem widzenia. Dzięki temu dostajemy soczystą wiwisekcję postaci Lindy. Kobieta podróżuje po mapie tych samych dni, uwięziona w rzeczywistości, której nie zamawiała, zmagając się z nieokreśloną, metaboliczną lub psychosomatyczną chorobą córki. Przypadłość uniemożliwia jej jedzenie, a co za tym idzie, przybieranie na wadze – i zmusza dziewczynkę do przyjmowania pokarmów dojelitowo za pomocą specjalnej tuby i mieszanin odżywczych. Poza kadrem – i życiem bohaterek – znajduje się także pracujący jako pilot mąż i ojciec (Christian Slater). Linda pozostaje zatem przez większość czasu sama ze swoimi problemami. Za wątpliwą towarzyszkę życia będzie miała tylko wielką, powstałą w wyniku pęknięcia rury dziurę w suficie, która wyznaczy dalszy kierunek akcji. Zdekonstruowana bezpieczna przestrzeń domu nie tylko wymusi na rodzinie tymczasową przeprowadzkę do motelu, ale też sprowokuje kobietę do konfrontacji z jej obecnym życiem.  Narastający z każdą sceną rozpad rzeczywistości potęgują niekorzystne wyniki badań dziewczynki i coraz bardziej realna wizja rozszerzenia leczenia – cokolwiek miałoby to oznaczać. W Lindzie budzi to jedynie kolejne pokłady lęku. W pracy, poradni zdrowia psychicznego, nie jest lepiej. Kolega po fachu i superwizor Lindy (Conan O'Brien) traci powoli do niej cierpliwość. Mozaika klientów także nie poprawia sytuacji: Caroline (Danielle Macdonald), świeżo upieczona i nieco przewrażliwiona na punkcie swojej nowej roli matka, wydzwania do niej po nocach; Stephen (Daniel Zolghadri) przelewa na nią uczucia, opowiadając o swoich sennych marzeniach i żądając uwagi, a Kate (Ella Beatty), typowa przedstawicielka pokolenia Z, żyje głównie sprawami mediów społecznościowych i influencerów, coraz częściej budząc w swojej terapeutce irytację. Na domiar złego ekipie remontowej nie pali się, żeby załatać nieszczęsny uszczerbek w konstrukcji domu. Świat dociska naszą bohaterkę z każdej strony i nie zanosi się na to, żeby miał zamiar przestać. Film Bronstein wpisuje się w nurt dekonstruowania mitu macierzyństwa, zrywa z postrzeganiem go wyłącznie w kategoriach wyczekiwanego spełnienia. Choroba układu pokarmowego latorośli nie jest tutaj przecież przypadkowa. Jedzenie, zgodnie z piramidą Maslowa, stanowi podstawową potrzebę fizjologiczną, bez której niemożliwe jest zaspokojenie kolejnych. Pierwszym zadaniem rodzicielki jest zaś wykarmienie potomstwa. W końcu co to za matka, która nie potrafi nakarmić własnego dziecka? Lindzie bliżej jednak do Eli z "Imago" (2023) Olgi Chajdas niż bohaterek "W gorsecie" (2022) Marie Kreutzer czy "Córki" (2021) Maggie Gyllenhaal. Jej nieporadność, miejscami przeradzająca się w obojętność czy zaniedbanie, nie wynika z wyrachowania, kaprysu czy niewłaściwych decyzji życiowych, ale z przeciążenia układu. A także z poczucia winy za chorobę dziecka. Bezradność kompensowana jest natomiast tym, co najszybciej przynosi ulgę: kompulsywnym jedzeniem, alkoholem, narkotykami – słowem wszystkim, co pomaga przetrwać kolejne pięć minut, nawet za cenę narastającego każdorazowo bólu "po".   Spędzająca kobiecie sen z powiek dziura w suficie może wydawać się zbyt dosadnym symbolem pustki, wypalenia i rezygnacji. Nowy film Bronstein broni się jednak na wielu poziomach, począwszy od miażdżącej kreacji Rose Byrne, nagrodzonej zresztą za swój występ Srebrnym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie. Aktorka uprawia mistrzowski slalom między stanami emocjonalnymi, pod maską nerwowych uśmiechów chowając ból Lindy. "If I Had Legs I'd Kick You" uwodzi także stylem opowieści. Messina podąża za bohaterką krok w krok, nie spuszczając jej z oka, podobnie jak robił to Mátyás Erdély w "Schyłku dnia" (2018) László Nemesa czy Darius Khondji w "Nieoszlifowanych diamentach" (2019) Benny’ego i Josha Safdiech. Z produkcją amerykańskich braci tytuł ten łączy także klaustrofobiczny wymiar totalnej bliskości z główną postacią.   W parze z formą idzie treść. Bronstein, niczym węgierska reżyserka Ágnes Kocsis w "Edenie" (2020), w oryginalny sposób przygląda się chorobom psychosomatycznym, wymykającym się jednoznacznym diagnozom i terapiom, a przez to bagatelizowanym przez otoczenie. Linda jest klasycznym przypadkiem depresji atypowej: zamiata pod dywan psychologiczne brudy celem "dowiezienia" – w tym przypadku – matczynych i zawodowych powinności. Film zwraca także uwagą na sytuację matek dzieci ze specjalnymi potrzebami: na emocjonalne ciężary, które dźwigać muszą codziennie, często samotnie. Przede wszystkim jednak przypomina o tym, że dopóki nie zadbamy sami o siebie, nie będziemy w stanie pomóc drugiemu człowiekowi. Przesłanie może oczywiste – ale jak podane! Bronstein jednocześnie nie rości sobie prawa do oceniania swojej bohaterki czy jej "naprawiania". Pokazuje jedynie ludzki wymiar codziennych zmagań, z których ciężaru często nie zdajemy sobie sprawy.