MaĹpoza / MaĹpa
MaĹpa jaka jest, kaĹźdy widzi. Wyszczerzone zÄby, wyĹupiaste oczy, zastygĹe w bezruchu Ĺapska, ktĂłre ĹciskajÄ
maĹe paĹeczki, groĹźÄ
c, Ĺźe lada chwila zabÄbniÄ
na maĹym werbelku. JeĹli historia horroru jest rĂłwnieĹź historiÄ
diabolicznych zabawek â od Chucky'ego przez menaĹźeriÄ z "WĹadcy lalek" po Annabelle â to tytuĹowa maskotka z filmu Osgooda Perkinsa ma juĹź zagwarantowane miejsce w annaĹach kina
MaĹpa jaka jest, kaĹźdy widzi. Wyszczerzone zÄby, wyĹupiaste oczy, zastygĹe w bezruchu Ĺapska, ktĂłre ĹciskajÄ
maĹe paĹeczki, groĹźÄ
c, Ĺźe lada chwila zabÄbniÄ
na maĹym werbelku. JeĹli historia horroru jest rĂłwnieĹź historiÄ
diabolicznych zabawek â od Chucky'ego przez menaĹźeriÄ z "WĹadcy lalek" po Annabelle â to tytuĹowa maskotka z filmu Osgooda Perkinsa ma juĹź zagwarantowane miejsce w annaĹach kina grozy. W oku kamery ta maĹpa prezentuje siÄ przecieĹź jak naleĹźy: fotogenicznie, zadziornie, upiornie. Przy okazji dowodzi jednak, Ĺźe aby zapisaÄ siÄ w historii gatunku, wystarczy czasem po prostu robiÄ dobre wraĹźenie. PiszÄ o historii horroru, bo "MaĹpa" jest filmem o horrorze historii: nie tylko opowiada o przekazywanej z pokolenia na pokolenie traumie, ale teĹź wyrasta z dziedzictwa traum pozaekranowych. Osgood Perkins, z tych PerkinsĂłw, dostaĹ przecieĹź w spadku niejeden horror, od tych filmowych ("Psychoza") po te zupeĹnie niefilmowe (okolicznoĹci Ĺmierci matki). KtoĹ powie, Ĺźe ĹcieĹźka biografii wrÄcz nie daĹa mu wyjĹcia, po prostu musiaĹ w koĹcu stanÄ
Ä za kamerÄ
i zaczÄ
Ä straszyÄ: Ĺźycie ugniotĹo go w ksztaĹt reĹźysera horrorĂłw. "MaĹpa" jest zaledwie kolejnym rozdziaĹem jego nieustannego boju z fatum. Na formie filmu zawaĹźyĹo jednak coĹ potencjalnie jeszcze straszniejszego: biurokracja. TytuĹowa maskotka ma przecieĹź wĹasnÄ
genealogiÄ i licznych potomkĂłw: od mechanicznej lalki Jolly Chimp przez EllÄ z horroru "MaĹpia intryga" (1988) po drugoplanowÄ
postaÄ z "Toy Story 3" (2010). O ironio: najgroĹşniejszym ogniwem tego ĹaĹcucha okazaĹ siÄ animowany film dla dzieci â a raczej stojÄ
cy na jego straĹźy prawnicy. Disney nie lubi dzieliÄ siÄ swoimi maskotkami, wiÄc Perkins musiaĹ zaprojektowaÄ swojÄ
maĹpÄ w taki sposĂłb, Ĺźeby nie przypominaĹa zanadto postaci z animacji Pixara: zamiast talerzykĂłw zabawka dostaĹa wiÄc paĹeczki i werbelek. Nie powiem, dziaĹ prawny wielkiej korporacji to caĹkiem wdziÄczny symbol bezcielesnej, ale wszechmocnej Grozy â takiej, jaka od poczÄ
tku nawiedza filmografiÄ Perkinsa.  Ale "MaĹpa" wyrasta z jeszcze jednej tradycji i ma jeszcze jednego ojca: Stephena Kinga. To pokrewieĹstwo przejawia siÄ w dwĂłjnasĂłb. Po pierwsze, wprost: opowiadanie mistrza horroru posĹuĹźyĹo Perkinsowi za pierwowzĂłr scenariusza. RozbudowujÄ
c oszczÄdny fabularnie materiaĹ literacki do rozmiarĂłw peĹnometraĹźowej fabuĹy, reĹźyser trochÄ za bardzo jednak przytuliĹ siÄ do Kinga. I tu wkracza "po drugie": "MaĹpa" cierpi bowiem na klasycznie kingowskÄ
przypadĹoĹÄ, zgodnie z ktĂłrÄ
Ĺwietny punkt wyjĹcia prowadzi do mniej Ĺwietnego rozwiniÄcia. Wiecie, takiego, gdzie pojawiajÄ
siÄ pajÄ
ki z kosmosu albo eksplozje atomowe â kto czytaĹ odpowiednie ksiÄ
Ĺźki, ten wie. Perkins zaczyna z wysokiego C i przez chwilÄ prowadzi opowieĹÄ w piÄknym stylu, ale gdzieĹ po drodze maĹpi umysĹ przejmuje kontrolÄ i fabuĹa rozpada siÄ na ciÄ
g mniej lub bardziej atrakcyjnych skeczy.  Po czÄĹci jest to efekt zamierzony. "MaĹpa" jest bowiem anomaliÄ
w filmografii Perkinsa. Dotychczas reĹźyser serwowaĹ przede wszystkim gotowanÄ
na wolnym ogniu ponurÄ
zawiesinÄ, patrz: "ZĹo we mnie" (2015), "I Am the Pretty Thing That Lives in the House" (2016) czy "Kod zĹa" (2024). "MaĹpa" pracuje jednak w innym trybie: Perkins odpina tak zwane wrotki i jedzie bez trzymanki, celujÄ
c w ten punkt, gdzie horror styka siÄ z komediÄ
. Rezultat oglÄ
da siÄ jak "OszukaÄ przeznaczenie" nakrÄcone przez braci CoenĂłw, wzbogacone dyskretnie lynchowskimi wtrÄtami: tu przekrzywiony kadr, tam ekscentryczny wujek (w tej roli sam Perkins), gdzieĹ indziej stroboskop policyjnej syreny demonicznie oĹwietlajÄ
cy gaĹÄzie jakiegoĹ drzewa nocÄ
. SÄk w tym, Ĺźe seria "OszukaÄ przeznaczenie" jest filmowÄ
maszynkÄ
Rube'a Goldberga, ktĂłrej twĂłrcy budujÄ
suspens na zasadzie domina, spiÄtrzajÄ
c rekwizyty i mamiÄ
c widzĂłw zagadkÄ
, jaki klocek tym razem rozpocznie zabĂłjczy proces. Perkinsa tymczasem nie interesuje mechanika takiego spektaklu, tylko faktura. Nie proces, tylko efekt. WraĹźenie. Kolejne ofiary przeklÄtej maĹpy umierajÄ
tu przecieĹź (zazwyczaj) znienacka, bez skrupulatnego przygotowania. Liczy siÄ szok. CoĹ jest na rzeczy z tymi maĹpami: Dev Patel w "Monkey Manie" w podobny sposĂłb maĹpowaĹ formÄ gatunku dla efektu "artystycznego", ignorujÄ
c prawidĹa, ktĂłre sprawiajÄ
, Ĺźe maszyna gatunku w ogĂłle dziaĹa. Bo horror w "MaĹpie" nie jest sztukÄ
zarzÄ
dzania widzowskÄ
uwagÄ
. Jest metaforÄ
. JÄzykiem, ktĂłry sĹuĹźy do nazwania absurdalnoĹci Ĺwiata. Innymi sĹowy: "OszukaÄ przeznaczenie" to slapstick, "MaĹpa" to groteska. Ĺťeby lepiej uchwyciÄ egzystencjalny absurd i pokazaÄ, jak krÄcÄ
siÄ tryby miÄdzypokoleniowej traumy, Perkins patrzy z dystansu, rozpinajÄ
c swojÄ
opowieĹÄ na przestrzeni lat. GĹĂłwnym bohaterem jest Hal Shelburn (jako chĹopca gra go Christian Convery, jako dorosĹego â obsadzony "wbrew warunkom" Theo James), ktĂłry razem z bratem bliĹşniakiem Billem znajduje pamiÄ
tkÄ po zaginionym ojcu â felernÄ
zabawkowÄ
maĹpÄ. Kiedy w ich otoczeniu zaczynajÄ
umieraÄ kolejne osoby, chĹopcy uĹwiadamiajÄ
sobie, Ĺźe nakrÄcany zwierzak jest przeklÄty i postanawiajÄ
przerwaÄ morderczÄ
passÄ. SzkopuĹ w tym, Ĺźe pokusa przekrÄcenia kluczyka jest bardzo silna, a licho nie chce grzecznie spaÄ. MijajÄ
lata, bracia dorastajÄ
i idÄ
dalej wĹasnymi ĹcieĹźkami, aĹź tu nagle maĹpa powraca. Â Jak to zwykle bywa w opowieĹciach o dojrzewaniu, najwdziÄczniej wypada pierwszy etap, gdy bracia sÄ
wciÄ
Ĺź dzieÄmi. Perkins jeszcze nie rozkrÄca tu na dobre karuzeli maĹpich figli, jeszcze interesujÄ
go prawdziwe emocje. To tu bije zresztÄ
prawdziwe serce filmu â w osobie Lois Shelburn, matki Hala i Billa. Tatiana Maslany gra jÄ
w sposĂłb szalenie uroczy (a moĹźe uroczo szalony), piÄknie balansujÄ
c miÄdzy dogĹÄbnym smutkiem i radosnym odklejeniem. Lois daje chĹopcom lekcje swoistego zdrowego pesymizmu: raz porywa do taĹca na pogrzebie, innym razem przypomina, Ĺźe "kaĹźdy umiera". "MaĹpa" mĂłwi jednak o tym, jak trudno siÄ z tym gorzkim faktem pogodziÄ â zwĹaszcza kiedy Ĺźycie rzuca kolejne kĹody pod nogi. Dla Hala takim dopustem jest nawet Bill: rodzony brat, ktĂłry nie zmarnuje Ĺźadnej okazji, by mu dogryĹşÄ. Wypisz, wymaluj, absurd losowoĹci: jeden rzut kostkÄ
daĹ brata dobrego, drugi â zĹego. Nigdy nie wiesz, kiedy i gdzie nadejdzie kolejny cios: w domu, w szkole, w restauracji⌠WeĹş tu nie siÄgnij po przeklÄtÄ
maĹpÄ, Ĺźeby wyrĂłwnaÄ rachunki ze Ĺwiatem. W tym sensie "MaĹpa", choÄ pozornie odstaje od filmografii autora, pozostaje filmem do bĂłlu perkinsowskim. ReĹźyser po swojemu pokazuje, jak trauma z dzieciĹstwa kĹadzie siÄ cieniem na dorosĹym Ĺźyciu bohaterĂłw: jak dziwaczejÄ
, nie potrafiÄ
c otrzÄ
snÄ
Ä siÄ z tego, co przeĹźyli: jak wypierajÄ
problem, zamiast stawiÄ mu czoĹa. Hal trzyma na dystans nawet wĹasnego syna (Colin O'Brien), prĂłbujÄ
c uchroniÄ go przed swoim losem. Tragiczna ironia polega na tym, Ĺźe w ten sposĂłb niechcÄ
cy tylko przekazuje dalej paĹeczkÄ traumy. Ta zaĹ, nieprzepracowana, zatacza coraz szersze krÄgi, powoli zatruwajÄ
c Ĺwiat. Ale tragiczna ironia polega rĂłwnieĹź na tym, Ĺźe im dalej w film, tym mniej nas to obchodzi. Perkins inscenizuje jeden makabryczny przypadek za drugim, ale w tym dramatycznym pochodzie atrakcji brakuje zwykĹej dramaturgii. Niestety: szokery â podobnie jak jump scare'y â w koĹcu siÄ zuĹźywajÄ
. NiewaĹźne, jak fajnego triku nauczysz maĹpÄ, jeĹli powtĂłrzy go zbyt wiele razy z rzÄdu, trik straci swojÄ
moc.