KAMIKAZE 1989. Science fiction w stylu noir

Kamikaze 1989 zainteresuje głównie poszukiwaczy zapomnianych osobliwości filmowych. W roku 1989 Republika Federalna Niemiec jest gospodarczym supermocarstwem. Nie ma inflacji, bezrobocia, zanieczyszczenia środowiska ani problemów z energią. Nie istnieje też przestępczość, a wszelkie zabójstwa i samobójstwa określa się eufemistycznie jako „niespodziewane zgony”. Panuje całkowity zakaz sprzedaży i konsumpcji alkoholu oraz uprawy warzyw, ale marihuana i […]

Feb 15, 2025 - 09:03
 0
KAMIKAZE 1989. Science fiction w stylu noir

Kamikaze 1989 zainteresuje głównie poszukiwaczy zapomnianych osobliwości filmowych.

W roku 1989 Republika Federalna Niemiec jest gospodarczym supermocarstwem. Nie ma inflacji, bezrobocia, zanieczyszczenia środowiska ani problemów z energią. Nie istnieje też przestępczość, a wszelkie zabójstwa i samobójstwa określa się eufemistycznie jako „niespodziewane zgony”. Panuje całkowity zakaz sprzedaży i konsumpcji alkoholu oraz uprawy warzyw, ale marihuana i chemiczne środki psychoaktywne są legalne i powszechnie dostępne. Przemysł rozrywkowy i informacyjny oraz wszystkie media znajdują się w rękach pojedynczego konglomeratu medialnego zarządzanego przez członków jednej wpływowej rodziny. Pewnego dnia otrzymują oni anonim z informacją, że w siedzibie koncernu podłożono bombę. Alarm okazuje się fałszywy, ale policja – pomimo oporów włodarzy konsorcjum – zleca porucznikowi Jansenowi śledztwo w tej sprawie. Detektyw odkrywa, że ma ona związek z 31. piętrem budynku korporacji i tajemniczym anarchistą Krysmopompasem.

Kamikaze 1989 to ekranizacja powieści pt. Morderstwo na 31 piętrze Pera Wahlöö – szwedzkiego dziennikarza i pisarza, który zasłynął stworzonym razem ze swą wieloletnią partnerką Maj Sjöwall cyklem powieści kryminalnych o przygodach policjanta Martina Becka. Tę literacką parę uznaje się za prekursorów skandynawskiego kryminału (Nordic noir) i swego rodzaju „rodzeństwo chrzestne” autorów takich jak Stieg Larsson, Jo Nesbø i Henning Mankell. Korzystając z doświadczeń w pracy dziennikarskiej, Wahlöö i Sjöwall postawili na realistyczne opisy żmudnych policyjnych procedur. Jednocześnie prezentowali w swych książkach skrajnie lewicowy światopogląd oraz zażartą krytykę szwedzkiej socjaldemokracji i policji jako narzędzia opresyjnego państwa kapitalistycznego. W ich powieściach przestępcy często byli ofiarami społecznych niesprawiedliwości, a nawet bojownikami słusznej sprawy – dzielnymi rebeliantami walczącymi z autorytarnym systemem ucisku i wyzysku.

Wszystko to jest do pewnego stopnia obecne także w opublikowanym w 1964 roku Morderstwie na 31 piętrze. Zawarta w powieści wizja przyszłości wydaje się dziś niepokojąco aktualna: szczególnie sugestywne są motywy przepływu informacji ściśle kontrolowanego i zmonopolizowanego przez nepotyczny kombinat medialny w sojuszu z populistycznymi politykami, ogłupiającej rozrywki o charakterze sedacyjnym i eskapistycznym oraz hodowania bezmyślnych i posłusznych obywateli karmionych substancjami odurzającymi i propagandą sukcesu. Ale scenarzyści Robert Katz i Wolf Gremm (także reżyser), twórcy Kamikaze 1989 – trzeciej po radzieckich telefilmach 31 otdel (1972) Jurija Aksionowa i 31. osakonna hukk (1981) Peetera Urbli ekranizacji utworu Wahlöö – zmienili mroczną dystopię polityczną w absurdalne science fiction z elementami czarnej komedii i kina noir. Humor znacznie złagodził i zarazem rozcieńczył antykorporacyjną i antyrządową wymowę książki.

W efekcie Kamikaze 1989 przypomina persyflaż czy wręcz parodię fantastyki naukowej pożenionej z proceduralnym dreszczowcem. To wrażenie potęguje manieryczna gra aktorska Rainera Wernera Fassbindera, który wcielił się w Jansena. Detektyw jest nieomal karykaturą antybohatera znanego z konwencji noir: to cyniczny, zapocony pijak o zmęczonej nieogolonej twarzy, z przetłuszczonymi włosami i nieodłącznym papierosem w kąciku ust. Amoralny samotnik, który porozumiewa się z otoczeniem za pomocą zwięzłych, sarkastycznych komunikatów („Powstrzymaj się od zbędnych komentarzy!”), a zamiast wymiętego prochowca nosi okropne wdzianko w panterkę. Fassbinder gra go tak, jakby był pijany albo lunatykował; trudno zawyrokować, czy był to zamierzony rezultat, czy skutek uboczny ostrego trybu życia osławionego niemieckiego filmowca, który zaledwie pięć tygodni przed premierą Kamikaze 1989 zmarł z powodu przedawkowania mieszanki kokainy i barbituranów.

Ważne wątki z powieści Wahlöö w filmie Gremma giną pod grubą warstwą rubasznego humoru i przestylizowanych scen na modłę wideoklipów Culture Club. Stylistyczna strona Kamikaze 1989 przywołuje na myśl produkcję telewizyjną i zdradza niskobudżetowy charakter przedsięwzięcia. To ten rodzaju retrofuturystycznego miszmaszu, gdzie miks modernistycznej architektury, krzykliwej mody, neonowych świateł oraz muzyki elektronicznej (ścieżkę dźwiękową napisał Edgar Froese z Tangerine Dream) udaje świat przyszłości. Taka forma ma swój urok, ale nie jest w stanie zakryć miałkiej intrygi oraz intelektualnych mielizn. Niewykluczone, że gdyby twórcy dochowali większej wierności literackiemu pierwowzorowi i nie poświęcili filozofii na ołtarzu drugorzędnej rozrywki, Kamikaze 1989 byłby czymś na kształt Alphaville (1966) Jean-Luca Godarda i literatury Williama S. Burroughsa: frapującą analizą technokratycznej dyktatury i mechanizmów kontroli społecznej.