Imperieux – Rezil

Rytmiczna precyzja i brzmieniowa finezja. Bułgaria nie jest państwem, o którym słyszelibyśmy jakoś wyjątkowo często w kontekście kultury klubowej. Najważniejszym twórcą nowej elektroniki, pochodzącym z tego Artykuł Imperieux – Rezil pochodzi z serwisu Nowamuzyka.pl.

Feb 21, 2025 - 21:51
 0
Imperieux – Rezil

Rytmiczna precyzja i brzmieniowa finezja.

Bułgaria nie jest państwem, o którym słyszelibyśmy jakoś wyjątkowo często w kontekście kultury klubowej. Najważniejszym twórcą nowej elektroniki, pochodzącym z tego kraju, jest oczywiście Kink, który w minionej dekadzie wyrobił sobie opinię nieustraszonego eksperymentatora z house’m i techno. W międzyczasie powołał też do życia własną wytwórnię o wszystko mówiącej nazwie Sofia – i próbuje jej nakładem prezentować światu młodszych od niego twórców syntezatorowych brzmień ze swej ojczyzny. Jednym z nich jest Impérieux.

Ukrywający się pod tym pseudonimem Alper Durmush pochodzi z Kyrdżali, miasta w południowo-wschodniej Bułgarii, które jest największym centrum muzułmańskich Turków, mieszkających w tym kraju. Zaczynał jako didżej i jego eklektyczne sety sprawdziły się już w większości uznanych klubów Europy Zachodniej, jak choćby w berlińskim Tresorze, monachijskim Blitzu czy w londyńskich Corsica Studios. Jako producent Durmush objawił się w 2021 roku, umieszczając jak dotąd swoje EP-ki w katalogach takich wytwórni, jak wspomniana Sofia czy Pampa. Teraz otrzymujemy jego debiutancki album, wydany przez niemiecką Macro.

Rezil by Impérieux

Zaczyna się od rozedrganego breakbeatu – to „Fo Pio” i „Objectify”, które rezonują połamanymi rytmami i dubowymi basami, wnosząc oldskulowe pasaże syntezatorowe, kojarzące się z brytyjskim bleepem w stylu Forgemasters czy Sweet Exorcist. „Gerilo” i „Gider” to już energetyczny drum’n’bass, w którym jest też miejsce na wokalne efekty i psychodeliczną elektronikę. Największą moc ma jednak zgodnie z tytułem „Sword Fighter”, łącząc rytmiczne połamańce z acidowym loopem, na modłę wczesnych dokonań Luke’a Viberta.

Druga część zestawu bucha basowymi brzmieniami rodem z londyńskiego undergroundu. „Rezil” i „Imana” to UK garage, pulsujący rwanym bitem oraz wprowadzającym do zestawu popiskujące klawisze w stylu Casio i tribalowe perkusjonalia, wysamplowane z jakiejś płyty z tureckim etno. Drum’n’bass powraca w „Almost Had It”, nurzając rytmiczne połamańce w onirycznym tle. „Phase Rotation” to jedyny w zestawie utwór w stylu techno: naszpikowany brzęczącymi syntezatorami w stylu lat 90. minimalowy killer. Całość wieńczy najlepszy numer w zestawie: ozdobiony anielską wokalizą i breakbeatowym podkładem „Young”.

Alper Durmush trafił do Macro, prowadzonego przez Stefana Goldmanna i Finna Johanssena, niewątpliwie z polecenia Kinka. Ale dobrze się stało: właściciele cenionej wytwórni dostrzegli w muzyce bułgarskiego producenta potencjał na interesujący album i dzięki temu możemy dziś słuchać „Rezil”. To bardzo obiecujący debiut, pokazujący szerokie zainteresowania i duże umiejętności swego twórcy. Durmush jest zafascynowany przede wszystkim brytyjskimi brzmieniami, ale potrafi im nadać własny sznyt. Jest w jego muzyce rytmiczna precyzja, ale też brzmieniowa finezja. A to dobrze mu wróży na przyszłość.

Macro 2025

www.macro-rec.com

www.facebook.com/macrorec

www.facebook.com/imperieuxdj

Artykuł Imperieux – Rezil pochodzi z serwisu Nowamuzyka.pl.