Non omnis moriar: Majowe święto w Lucernie

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj płyta zawierająca jubileuszowy koncert Pražskego Big Bandu Milana Svobody z okazji dwudziestolecia istnienia. Wiosną 1995 roku minęło dokładnie dwadzieścia lat od chwili, w której młody (mający zaledwie dwadzieścia cztery lata) czeski pianista i kompozytor Milan Svoboda powołał do życia jazzową orkiestrę o nazwie Pražský Big Band i wystąpił z nią / nim na prestiżowym Mladá Boleslav Jazz Festival. Okazało się to początkiem pięknej kariery, która trwa po dziś dzień. W kolejnych latach i dekadach zespół ewoluował; Svoboda tworzył też nowe formacje – począwszy od kameralnego Kwartetu („Okno dokořán”, „The Boston Concert”, „Dedication”, „Dnes večer – zítra rano. Dvě svity”), poprzez Česko-Polský Big Band, aż po Kontraband („Jen tak dál”, „Live at Viersen”). Na dwudziestolecie swojej twórczej aktywności Svoboda postanowił zorganizować w Pradze wielki recital, który stałby się symbolicznym podsumowaniem dwóch dekad spędzonych przez niego na jazzowej i jazzrockowej scenie. Miejsce wybrał nieprzypadkowe: salę koncertową Pałacu Lucerna na Placu Wacława w samym centrum czeskiej stolicy, a do współpracy zaprosił chyba wszystkich instrumentalistów i wokalistów, z którymi współpracował od połowy lat 70. XX wieku. Na wezwanie Milana 29 maja 1995 roku stawiło się więc – nie licząc gospodarza i liczny chór, którego fundament stanowiła kultowa grupa wokalna C&K Vocal – ponad czterdziestu artystów. Svoboda podzielił ich na trzy formacje: w pierwszej kolejności pojawili się na scenie ci, którzy tworzyli najstarszy skład Pražskego Big Bandu, następnie ci, którzy występowali w jego drugim wcieleniu, a na finał obie te ekipy połączone plus muzycy z Kontrabandu oraz C&K Vocal ze swoimi gośćmi (choć ci ostatni zaistnieli już na zakończenie pierwszej części koncertu). Nie ma więc wątpliwości, że w poniedziałkowy (sic!) wieczór działy się w praskiej Lucernie rzeczy magiczne, co zresztą udokumentowała wydana jeszcze w tym samym roku płyta kompaktowa „Prague Big Band at the Lucerna Hall: 20th Anniversary Concert” (z powodów komercyjnych, dbając o karierę w Europie Zachodniej, zespół posługiwał się także nazwą anglojęzyczną). Milan Svoboda ułożył program występu w taki sposób, aby wszyscy byli usatysfakcjonowani. Wybrzmiały więc zarówno standardy jazzowe, jak i muzyka free oraz tak zwanego „trzeciego nurtu”. Nie zabrakło również utworów, które mogły zelektryzować wielbicieli fusion, a nawet bluesa. Ale gdy ma się tak bogaty i różnorodny dorobek, a przed sobą – Svoboda bowiem przede wszystkim wcielał się podczas tego występu w dyrygenta, tylko raz zasiadł do fortepianu (we fragmencie „Reminiscence na stary chorál”) – tak wybitnych instrumentalistów, jak – by wymienić jedynie kilku – saksofoniści Jiří Stivín, Jaroslav Šolc i Jiří Niederle, puzonista Bohuslav Volf, trębacze Michal Gera i Zdeněk Šedivý, gitarzyści Zdeněk Fišer i Luboš Andršt, pianista Emil Viklický czy perkusista Jaromír Helešic – można sobie pozwolić niemal na wszystko. Na dobry początek Milan Svoboda wybrał dwa standardy. Pierwszy to kompozycja Cole’a Portera (1891-1964) „Love for Sale”, która zadebiutowała w 1930 roku w musicalu „The New Yorkers” (jej pierwszą wykonawczynią była wokalistka Kathryn Crawford). Skoro to numer, patrząc z obecnej perspektywy, sprzed niemal stu lat, nie dziwi, że utrzymany jest w stylu swingującego retro. Ale to nie znaczy, że brzmi przestarzale. Nic z tych rzeczy! Svoboda tak zaaranżował dzieło mistrza, że równie dobrze można by je wziąć za współczesne. Kapitalnie sprawdzają się zwłaszcza podzielone na dwie sekcje dęciaki, które wchodzą ze sobą w interakcje – przecinają się, grają w „duecie”, a nawet unison. Na dodatek bardzo żywiołowo i z nerwem. Wybijają się też partie solowe, które Milan powierzył najwybitniejszym z wybitnych – kolejno: Volfowi (puzon), Gerze (trąbka) i Niederlemu (saksofon tenorowy). Drugą „starocią”, chociaż znacznie młodszą od „Love for Sale”, jest „The Tihai” – utwór autorstwa amerykańskiego trębacza Dona Ellisa (1934-1978), który po raz pierwszy ukazał się na longplayu „Shock Treatment” w 1968 roku. Więcej tu wyciszenie i kontemplacji, a na plan pierwszy wybija się orientalny lejtmotyw, który podkreślają solówka Zdenka Šediviego na trąbce oraz rozbrzmiewający na finał duet perkusjonisty Miloša Vacíka i bębniarza Ladislava Maliny. Właściwą, współczesną część koncertu otwiera „Hromovka” – kompozycja pianisty Emila Viklickiego, którą Pražský Big Band umieścił pierwotnie na albumie „Poste restante” (1982). Nieco uspokojona subtelnymi dźwiękami „The Tihai” publika mogła przeżyć w tym momencie duże zaskoczenie: od pierwszych taktów mamy bowiem do czynienia z pulsującym rytmem i dominującymi dęciakami, z których wyrasta z czase

Feb 22, 2025 - 18:50
 0
Non omnis moriar: Majowe święto w Lucernie
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj płyta zawierająca jubileuszowy koncert Pražskego Big Bandu Milana Svobody z okazji dwudziestolecia istnienia. Wiosną 1995 roku minęło dokładnie dwadzieścia lat od chwili, w której młody (mający zaledwie dwadzieścia cztery lata) czeski pianista i kompozytor Milan Svoboda powołał do życia jazzową orkiestrę o nazwie Pražský Big Band i wystąpił z nią / nim na prestiżowym Mladá Boleslav Jazz Festival. Okazało się to początkiem pięknej kariery, która trwa po dziś dzień. W kolejnych latach i dekadach zespół ewoluował; Svoboda tworzył też nowe formacje – począwszy od kameralnego Kwartetu („Okno dokořán”, „The Boston Concert”, „Dedication”, „Dnes večer – zítra rano. Dvě svity”), poprzez Česko-Polský Big Band, aż po Kontraband („Jen tak dál”, „Live at Viersen”). Na dwudziestolecie swojej twórczej aktywności Svoboda postanowił zorganizować w Pradze wielki recital, który stałby się symbolicznym podsumowaniem dwóch dekad spędzonych przez niego na jazzowej i jazzrockowej scenie. Miejsce wybrał nieprzypadkowe: salę koncertową Pałacu Lucerna na Placu Wacława w samym centrum czeskiej stolicy, a do współpracy zaprosił chyba wszystkich instrumentalistów i wokalistów, z którymi współpracował od połowy lat 70. XX wieku. Na wezwanie Milana 29 maja 1995 roku stawiło się więc – nie licząc gospodarza i liczny chór, którego fundament stanowiła kultowa grupa wokalna C&K Vocal – ponad czterdziestu artystów. Svoboda podzielił ich na trzy formacje: w pierwszej kolejności pojawili się na scenie ci, którzy tworzyli najstarszy skład Pražskego Big Bandu, następnie ci, którzy występowali w jego drugim wcieleniu, a na finał obie te ekipy połączone plus muzycy z Kontrabandu oraz C&K Vocal ze swoimi gośćmi (choć ci ostatni zaistnieli już na zakończenie pierwszej części koncertu). Nie ma więc wątpliwości, że w poniedziałkowy (sic!) wieczór działy się w praskiej Lucernie rzeczy magiczne, co zresztą udokumentowała wydana jeszcze w tym samym roku płyta kompaktowa „Prague Big Band at the Lucerna Hall: 20th Anniversary Concert” (z powodów komercyjnych, dbając o karierę w Europie Zachodniej, zespół posługiwał się także nazwą anglojęzyczną). Milan Svoboda ułożył program występu w taki sposób, aby wszyscy byli usatysfakcjonowani. Wybrzmiały więc zarówno standardy jazzowe, jak i muzyka free oraz tak zwanego „trzeciego nurtu”. Nie zabrakło również utworów, które mogły zelektryzować wielbicieli fusion, a nawet bluesa. Ale gdy ma się tak bogaty i różnorodny dorobek, a przed sobą – Svoboda bowiem przede wszystkim wcielał się podczas tego występu w dyrygenta, tylko raz zasiadł do fortepianu (we fragmencie „Reminiscence na stary chorál”) – tak wybitnych instrumentalistów, jak – by wymienić jedynie kilku – saksofoniści Jiří Stivín, Jaroslav Šolc i Jiří Niederle, puzonista Bohuslav Volf, trębacze Michal Gera i Zdeněk Šedivý, gitarzyści Zdeněk Fišer i Luboš Andršt, pianista Emil Viklický czy perkusista Jaromír Helešic – można sobie pozwolić niemal na wszystko. Na dobry początek Milan Svoboda wybrał dwa standardy. Pierwszy to kompozycja Cole’a Portera (1891-1964) „Love for Sale”, która zadebiutowała w 1930 roku w musicalu „The New Yorkers” (jej pierwszą wykonawczynią była wokalistka Kathryn Crawford). Skoro to numer, patrząc z obecnej perspektywy, sprzed niemal stu lat, nie dziwi, że utrzymany jest w stylu swingującego retro. Ale to nie znaczy, że brzmi przestarzale. Nic z tych rzeczy! Svoboda tak zaaranżował dzieło mistrza, że równie dobrze można by je wziąć za współczesne. Kapitalnie sprawdzają się zwłaszcza podzielone na dwie sekcje dęciaki, które wchodzą ze sobą w interakcje – przecinają się, grają w „duecie”, a nawet unison. Na dodatek bardzo żywiołowo i z nerwem. Wybijają się też partie solowe, które Milan powierzył najwybitniejszym z wybitnych – kolejno: Volfowi (puzon), Gerze (trąbka) i Niederlemu (saksofon tenorowy). Drugą „starocią”, chociaż znacznie młodszą od „Love for Sale”, jest „The Tihai” – utwór autorstwa amerykańskiego trębacza Dona Ellisa (1934-1978), który po raz pierwszy ukazał się na longplayu „Shock Treatment” w 1968 roku. Więcej tu wyciszenie i kontemplacji, a na plan pierwszy wybija się orientalny lejtmotyw, który podkreślają solówka Zdenka Šediviego na trąbce oraz rozbrzmiewający na finał duet perkusjonisty Miloša Vacíka i bębniarza Ladislava Maliny. Właściwą, współczesną część koncertu otwiera „Hromovka” – kompozycja pianisty Emila Viklickiego, którą Pražský Big Band umieścił pierwotnie na albumie „Poste restante” (1982). Nieco uspokojona subtelnymi dźwiękami „The Tihai” publika mogła przeżyć w tym momencie duże zaskoczenie: od pierwszych taktów mamy bowiem do czynienia z pulsującym rytmem i dominującymi dęciakami, z których wyrasta z czasem coraz intensywniejsze solo Svatopluka Čecha na saksofonie tenorowym. A później wcale nie jest spokojniej, na co wpływ mają i improwizacja fortepianowa Viklickiego, i podgryzająca go gitara Zdenka Fišera, wreszcie kojąca emocje pojawiająca się na finiszu partia trąbki Michala Gery. Monumentalne „Reminiscence na stary chorál” – typowy „trzecionurtowy” przykład mariażu jazzu z muzyką klasyczną – wielbiciele big bandu poznali z wydanego w 1980 roku longplaya „Reminiscence”. Niezwykle ważną rolę odgrywa w nim trzynastoosobowy chór, w składzie którego śpiewa między innymi Jana Koubková. Svoboda łączy w nim wpływy chorału gregoriańskiego z improwizacją jazzową; obok fragmentów patetycznych wprowadza również urzekające pięknem popisy solowe na fortepianie (na którym zagrał on sam) oraz saksofonie sopranowym (vide Jiří Stivín, prywatnie kuzyn Milana). Równie rozbudowany „Shledání” powstał jako jedna z trzech części suity „Blíženci [Gemini]”, którą Czech zarejestrował na żywo podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych w 1984 roku, a następnie opublikował na wydanej w Czechosłowacji pod szyldem Milan Svoboda Big Band płycie „Blíženci [Gemini] – Live”. Żywiołowy jazz miesza się tutaj z fusion i bluesem, a na plan pierwszy wybijają się głównie porywająca wokaliza Mirki Křivankovej, zwiewna partia fletu Jaroslava Šolca oraz kapitalna bluesowa solówka Luboša Andršta na gitarze. I to wszystko kapitalnie ze sobą współgra! „Dá či nedá” to z kolei kompozycja Milana „pożyczona” z repertuaru Kontrabandu. Trochę tu free, dużo jazz-rocka i mnóstwo pozytywnej energii, której dostarczają trębacz František Kučera i saksofonista tenorowy Milan Krajíc, a nawet, choć wydaje się to mniej prawdopodobne – flecista Martin Brunner. W „Blues pro P.B.B.” – pochodzącym z krążka „Reminiscence” – wbrew tytułowi, mniej jest bluesa niż w „Shledání”, nie brakuje za to nastrojowych popisów dęciaków: od saksofonu tenorowego (František Kop), poprzez barytonowy (Pavel Pivarči), po puzon (Svatopluk Košvanec). Swoje „trzy grosze” wtrąca również na finał basista Alexej Charvát. Wydany w 1995 roku przez powstałą trzy lata wcześniej praską wytwórnię Lotos krążek zamyka „Jen tak dál” – drugi utwór, który pierwotnie pojawił się na albumie Kontrabandu, tak samo zresztą zatytułowanym. Zamyka on właściwą część jubileuszowego występu, dlatego pojawiają się w nim niemal wszyscy muzycy wraz z chórem. Brzmi więc – bez wątpienia – potężnie. Zwłaszcza gdy dodamy do niego jeszcze rozbrzmiewającą mniej więcej w połowie numeru snutą tubalnym głosem opowieść Lubomíra Holzera. Więcej muzyki na album już nie zmieściło się, choć wiadomo, że połączone siły Pražskego Big Bandu i Kontrabandu zagrały również – być może na bis – utwór „Kyklop” (także z „Jen tak dál”). YT: